ďťż
Dodatki na portala,konkursy,instrukcje - Onet.pl portal
jakie dziwne zeczy jedza wasze koty??
Dziwne, dlaczego nikt do tej pory nie wymienil Idris Shaha?
Dziwne objawy u kotki - trzęsienie głową
Dziwne miauczenie po pierwszym posilku
Dziwne problemy (trudne sprawy)
dziwne zachowanie kotki
Klatka C dziwne odgłosy
Dziwne odgłosy z pionu
Dziwne znalezisko archeologiczne
Dziwne zachowanie kelnerki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mateurik.opx.pl

  • Dodatki na portala,konkursy,instrukcje - Onet.pl portal

    Opowieści dziwnej treści ( jednakowoż z dominantą )
    Czyli co tam komu do głowy przyjdzie lub strzeli.
    Innymi słowy wątek dla postrzelonych, chorych z miłości, przejechanych rowerem ( to o mnie ) itp.
    Lekko ukryty, na prawo od drogi ogólnej.

    Śpicie? Dlaczego nikto nie je doma?


    A jak byśmy mogły spać - takie samotne, bez Saszki (bo noc z Saszą zaczyna sie u mnie później niż 22, Saszka wychodzi z teatru 22.30, a ja akurat o tej porze jestem ogarnieta na nastepny dzień, z wyprasowanym ubraniem itp, zeby juz miec czas tylko dla niego )
    Dopiero teraz zauważyłam watek - swietny pomysł, tez miałam to zrobic bo ciagle miałam wyrzuty sumienia za zaśmiecanie tresciami nieprzyzwoitymi wątków przyzwoitych, ale lenistwo wygrywało
    A dlaczego jesteś przejechana rowerem?

    Podziele sie uwagą ogólną: słuchałam sobie dzis duzo piosenek Saszki z róznych lat (kocham komorke z mp3) i choc zawsze śpiewał tak, ze ciarki chodzą, to w ostatnich latach nabrał w głosie czegos takiego, ze... nie umiem powiedziec, czego, jakiejś ekscytującej, wręcz erotycznej barwy głosu Wczesniej też było super, ale było po prostu super, a teraz jest tak, ze... nie moge słuchać w miejscach publicznych...
    Też mnie to ciekawi... jak można zostać przejechanym przez rower.

    Coby tradycji stało się zadość... Sasza na dziś. Tadaaam



    Oklaski proszę.
    Już klaszczę, bo i jest za co - cudne spojrzenie i nie tylko spojrzenie!
    I sama się z siebie śmieję, bo ile setek razy mozna pisać to samo z tym samym przekonaniem, jakby sie odkryło Amerykę?


    Oj tam, oj tam... Trzeba szanować swój nałóg i tym bardziej źródło nałogu.
    Szczególnie źródło!
    A to z dzisiejszego twittera - też bym sobie tak na Saszkę przez palce popatrzyła...

    A tam przez palce. Chyba ja patrzę na niego przez jakieś zwariowane okulary. Cóż w końcu jest moim bąbelkiem...
    Przez palce rozsądniej, przez okulary przyjemniej... oj Saszka, Saszka...
    Wiesz ile my mu obiecałyśmy.... Ja to z kuchni przez miesiąc nie wyjdę, ba nawet chyba gdzieś mu rękę swoją zaproponowałam w ataku pomroczości jasnej.

    Ach Sasza...
    Po miesiącu to cię Sasza sam z tej kuchni wygoni do innego miejsca, bo ręka ręką, ale córeczkę tez pamiętam i się nie wywiniesz
    Matko kochana fakt. W sumie to moja mama mówiła, że chciałaby mieć wnuki...
    Tylko jak ja to pogodzę z 2 kierunkami studiów i pracą?
    Ale jak już obiecałam...
    Widzisz, co pomroczność jasna robi z człowiekiem...
    Ale spoko, nie musi być od razu, akurat skończysz studia, a w pracy pójdziesz na macierzyński albo rzucisz (wedle uznania), nie sądzę, by akurat Saszce to przeszkadzało. A wypoczniesz jak na wakacjach, pisał kiedys, ze jego nie trzeba bedzie namawiac do zmiany pieluch i spacerów, to niech sobie robi, a ty odpoczywasz - ze świeca takiego ojca dla dziecka szukać!
    Praca jest na umowę o dzieło. Studiów mi jeszcze trochę zostało na 2-im kierunku. A znając mnie pewnie po porodzie poprułabym na uczelnię z dzieckiem pod pachę.
    Co do potencjalnego tatusia, jak najbardziej - egzemplarz wyjątkowy... Tylko te nasze dziecko wyrośnie na córeczkę tatusia, a ja będę musiała robić za wymiar sprawiedliwości.
    No to zostań jednak na razie w kuchni
    Ja za to byłam rozsądniejsza i chyba nic nie obiecywałam?
    Pomyśli się. Bo na widok Właściciela kuchni znowu dostanę pomroczności i wszystkie postanowienia pójdą w gwizdu.
    Tak to jest...
    A ja poza smazonymi ziemniakiami, nalewaniem mleka, ciastami i kawą obiecałam przecież wywalić ciuchy, i wziąć do sklepu z garniturami, i krawat wiązać co rano... Wszystko dobrze, tylko po nocach z Saszą cięzko będzie rano ten krawat prosto zawiązać...
    Powiem Ci, że chyba krawat się łatwiej wiąże niż rodzi dzieci. A na pewno już mniej boli. Obiecałam też wspólne czytanie i skok ze spadochronem...
    No, to zdecydowanie - a ja jeszcze kolację, taniec, ogladanie filmów... całkiem przyjemnie sie robi...
    Tańce też były, dalekie podróże, nurkowanie. Robi się coraz bardziej interesująco. Ciekawe co Saszka na te wszystkie nasze oferty? ( Matrymonialne też.. )
    Tak, podróże!
    Że tak powiem, nie zapytamy, nie będziemy wiedzieć...
    Tak jak pisałam, moją odrzucił, ale przeproszę Go, powiem, ze pisząc, ze jest moją rozrywka na wieczór miałam na mysli cos innego, i to nieprawda, ze nie wiem, co bym zrobiła - wiem, tylko się wstydziłam napisać, a rosyjskiego sie nauczę, a nawet jakby nie, to tyle ile będzie trzeba z kontekstu zrozumiem, a Sasza rozumie polski, zreszta co tam będzie do rozumienia?
    Kurcze... zapomniałam, że desperacja nie jest sexy
    Desperacja nie... Ja tam mogę z nim na kocią łapę. Nie jestem fanką wesel białych kiecek itp... A konkubinat był uznany już w starożytnym Rzymie. No i biedaczek nie będzie musiał się zastanawiać czy ONA jest w tym metrze czy gazetę kupuje...
    Ja tam co do formy wymagań nie mam (poza tym, ze kościelnego nie biorę, ale przy 3 czy 4 krotnym rozwodniku raczej to nie grozi) - a zastanawiać sie faktycznie nie bedzie musiał, bo będzie wiedział od razu, ze w kuchni Ide spac - cały tydzień nocy z Saszą to spustoszenie organizmu... ale porcja na dobranoc musi być:

    Lustereczko, powiedz przecie, kto najprzystojniejszy w swiecie (nawiasem mówiac, Saszka ma sporo zdjec przed lustrem )


    A nie mówiłam, że ładnie mu w niebieskim? Poza tym da się dobrze wyglądać w nieformalnych ciuchach? No da się?



    A tu sie zastanawia, którą z nas wybrać

    Śliczne fotki. Nie widziałam ich skąd je wytrzasnęłaś?
    Też spadam spać jutro mam chrzciny... ( nie swoje oczywiście...) Spęd będzie.
    Niech Ci się Sasza przyśni. :*
    Tez mi pytanie - od Saszy dostałam!

    http://zn.by/aleksandr-domogarov-%C2%ABpozhalui-nichto-v-etoi-zhizni-menya-ispugat-ne-mozhet-ya-uzhe-vse-proshel%C2%BB.html

    Wzajemnie i dobranoc!
    Masz kochana dojścia nie powiem. Lepsze niż ABW i ksiądz Rydzyk.
    Sasza na dziś...

    Konsternacja



    Melancholia


    Saszka przy garach



    Masz kochana dojścia nie powiem. Lepsze niż ABW i ksiądz Rydzyk.
    Pewnie, ze lepsze, oni na pewno w ogóle zdjęc Saszy nie mają, biedni
    W ten pierwszy stan z pewnoscią wpadałby przy mnie często, na drugim zdjęciu aż by sie chciało go pocieszyc, a z trzeciego jeszcze nie moge sie przestać smiac Co on tam pichci i po co mu ten nóz taki długi? A, juz sie przyjrzałam - to patyk i Saszka robi szaszłyki! No to już frytki do nich zrobię...

    A tu Sasza w wersji hard


    Iga (a propos watku ktory zaczełysmy na "porzadnym" forum) - czasem widzę, ze mężczyźni są bardziej od nas próżni i schlebiają im czasem takie rzeczy, które nas by wręcz obraziły, a oni się niby krygują, ale puchną z dumy, nawet jak skorzystać nie wypada
    Dobrze, ze myslisz i myslisz... jesli czytałas "Sekret", to będziesz wiedziała, jak takie myślenie sie moze skończyć
    mam nowe zadanie dla Saszy. Rozpinanie moich sukienek na plecach. Dzisiaj tak się gimnastykowałam z suwakiem, że Kamasutra to pikuś...
    Idę, bo do picia wołają będę później.
    I myślisz że moja 'propozycja' podobałaby się Saszy? Masz rację, faceci inaczej patrzą na niektóre sprawy, a na 'te' sprawy patrzą zupełnie inaczej Co do córeczki również wyrażałam chęci..
    A co do sukienki to rewelacjny pomysł
    Dobrze przewidziałam, ze bedzie gorąco, ale nie sadziłam, że tak szybko - własnie wyobraziłam sobie, jak rozpina moją, jeszcze nawet dobrze nie dotknął - i już mam rumieńce
    (a mam też taką wieczorową, z czerwono-czarnym gorsetem, wiązanym tasiemką na plecach - trzeba tę tasiemkę dobrze przez dziurki przewlec, kazda z osobna, a jest ich trochę, materiał naciągnąć, a czasem sobie jeszcze zębami pomóc, zeby całość się nie rozleciała... a przy zdejmowaniu wyplątać tak z każdej, aż do końca... )

    A marzenie idealne i praktyczne, bo łączy przyjemne z pożytecznym - Ty miałabyś spełnione marzenie, a Sasza córeczkę (czyli tez spełnione marzenie). Jakie to zycie proste, prawda?

    Jak do picia panno anno, to jestes rozgrzeszona Ja byłam w dzien na większej imprezie, wiec juz piłam, teraz odpoczywam...
    Gorąco się robi i bardzo dobrze bo wieczory długie i coraz zimniejsze
    Wyobraziłam to sobie i mam ciaryyyyy na plecach i w ogóle na całym ciele.
    Sasza rozpina mi sukienkę, tak po woli mmm... ale nie miałabym nic przeciwko temu gdyby rozerwał ją tak jak Steczkowiej w "Na koniec świata" krzyczałabym jeszcze RWIJ Sasza, rwij Ach..
    A co do córeczki to genialny pomysł
    Iga, Ty też piłaś?!
    Oj, nasze opowieści faktycznie zaczynają byc dziwnej tresci - na innych wątkach to jeszcze miałysmy skrupuły, żeby rozgrzewać wyobraźnie przez niedopowiedzenia, tu już hamulce puszczają... i bardzo dobrze, bo te wieczory faktycznie coraz zimniejsze no i jak inaczej się rozgrzać!
    Moja sukienka jeszcze zapięta, Sasza tylko tak na ten suwak popatruje - jakos cały czas nie moge w głowie przekroczyc tej bariery, chyba noc jeszcze zbyt młoda, albo za mało wypiłam
    Mmm.. tak powoli cudnie by było... rozrywanie fajne, ale to bym na inne razy zostawiła, dzis bym właśnie tak troszkę i powoli chciała (albo dziurka po dziurce w moim gorsecie - matko, naprawdę można gęsiej skórki dostac od samych mysli! ile ja tu się o sobie dowiaduję )
    Tak, Scarlett jestem pijana - Saszą !
    Złamałyśmy barierę, jest ok tylko czasem aż trudno mi to co sobie wyobrażam opisać, akurat z tym rwaniem sukienki udało mi się, i tak mógłby całować , przy okazjii
    Tak , ja również wiele o sobie nie wiedziałam..
    Ale jak tu ufać ludziom, jak ja tutaj sama sobie nie ufam, a mojej wyobraźni tym bardziej nie
    Bardzo podoba mi się imię Marina, ale z przyczyn wiadomych nie nazwałabym tak hmm.. naszej córki
    No tak - nic tak nie upaja jak Sasza...
    Bo tego sie w ogóle nie da opisać, chyba, że powstałaby Kamasutra ver2.0.
    A całować by tak mógł... a jeszcze przy tym rozpinaniu, po kazdym malutkim kawałeczku, który by rozpiął... nie no , bo teraz ja bede żałować tego, co piszę, a jak nawet ja się wstydzę, to znaczy że już jest daleko za ostatnią czerwoną linią... tego wpisu to już bym nie chciała, żeby zobaczył, chyba bym sie w mysią dziure schowała
    Codziennie przesuwam granice swojej wyobraźni i boje sie, co czeka za kolejną?
    A z imieniem (sprawa ważna i już trzeba ja przemyslec, bo faktycznie w przypadku Saszy wieeele imion odpadnie) co bedziemy sie same męczyc, można go zapytać na twitterze, jakie by mu się podobało, niech weźmie trochę odpowiedzialności

    Panno Anno, jak już sie napijesz, zobacz, cos nam zrobiła jedną małą uwagą o sukience! Chociaż to chyba nie Twoja wina - po prostu między nami a Saszą tak iskrzy, ze to była ta iskra, która roznieciła płomień - któraś musiała...
    Ha,ha,ha! Tak się zaczytałam, że przez Wasze opowieści spaliłam naleśniki i teraz rodzina wcina węgiel.
    Własnie tak, i chciałabym poczuć jego zapach, sztachnąć się niemiłosiernie....
    nie no znowu wyobraźnie bierze górę.. to jest silniejsze, a co bedzie dalej to ja też nie wiem
    Mam nadzieje ze Sasza się nie pogniwa ,ale nie chce żeby to czytał.To będzie po prostu lepiej dla niego myślę
    Co do imienia, co całkiem dobry pomysł, w końu ojciec też powienien miec coś do powiedzenia, prawda?
    Nam wystarczą tylko 3 słowa kluczowe : Sasza, Sukienka i Suwak i z tych trzech słów potafimy ułożyć baaardzo ciekawe historie
    Igraine, założyłaś nam wątek, to masz - wiesz przecież do czego jesteśmy zdolne Ja miałam założyc ale chyba podświadomie tego nie robiłam, zeby jednak się jakoś kontrolować, bo wiem, co sie dzieje z moja wyobraźnią jak ją wypuszczę z cugli...
    Biedny ten Twój mąż - mało, ze zona wzdycha do jakiegoś Saszy, to jeszcze przez niego naleśniki pali...

    Iga, lepszy nadmiar wyobraźni niż brak Tak, lepiej dla Saszy, zeby nie czytał, jeszcze sie biedak wystraszy, a przeciez nie ma czego, kilka niegroźnych wariatek... Z drugiej strony - tak jak pisałam, dla niego wcale nie musiałoby to być nieprzyzwoite czy obraźliwe, moze i przeciwnie, akurat dzis nie ma komu sukienek rozpinać, a chciałby?
    Jesteśmy tak zdolne, ze ułożyłybysmy historię nawet bez suwaka - wtedy byłaby po prostu opcja z Na koniec świata, bez ceregieli

    PS. Moja wyobraźnia powoli ogarnia, że suwak jednak będzie rozpiety. Ale powoli...
    Jeżeli chciałby rozpinać te sukienki to żaden problem, gdyby miałby przylecieć z Moskwy do Polski dla jednej sukienki to byłoby to szleństwo, ale jest nas jak narazie trzy więc to jest bardziej opłacalne
    Troche może to dziwne ale czasem mam tak, że tęsknię za Saszą, takie mam dziwne odczucie gdzieś tam głęboko w środku..nawet nie wiem czy można nazwać to tęsknotą, to takie wewnętrzne rozdarcie..
    Sasza potrafi sie na szaleństwo szarpnąć, nie raz to udowodnił
    Z moim gorsetem to miałby zabawę... zdążyłby sie juz pare razy wściec, zanim by to rozwiązał, ale za to jak taka mieszanka emocji by to na niego dalej wpłynęła...
    Odczucio-tęsknoto-rozdarcie rozumiem doskonale...
    A, i mógłby mi tez łańcuszki zakładac i zdejmowac - chociaz byłoby to skomplikowane, bo prosto bym nie ustała...
    Czyli mówisz, że na kolejne szaleństwo jest nadzieja ?
    Wiesz, gdyby stracił cierpliwość nad Twoim gorsetem, zawsze mógłby postąpić taj jak ze Steczkowska
    A mnie mógłby zapinać bransoletkę, zawsze mam z tym problem , a na koniec mógłby mnie pocałować w rękę, tak z klasą jak tylko on potrafi
    Matko weź coś tu powiedz...

    Nasza hipotetyczna córka miałaby na imię Zuzanna albo Helena.
    Nie kuuś Iga... Albo kuś, i tak juz nas bezsenna noc czeka, to niech chociaz bedzie przyjemna
    Taaak... ja mam bardzo wrazliwą i szyję, i nadgarstki po wewnetrznej stronie (jak pewnie większość kobiet), więc mógłby mi tak zapinac i odpinać wszystko do końca świata... i jeszcze w oczy patrzec...mmm...
    Jedyne, czego nie wymieniłysmy, to pierścionek - w sumie rzecz najistotniejsza, ale to już zarezerwowane dla panny anny, trzeba miec jakis kodeks honorowy, nawet pijaki mają, to i saszoholiczki powinny. Za to mnie mógłby włożyć... obrączkę (własnie to sobie wyobraziłam, musze isc po zimna wode...)

    Panno Anno, a czego sie po nas spodziewałas rzucając taki temat i zostawiając z Saszką bez opieki, bo musiałas isc pic? Tak sie kończy... A co tak autorytarnie z tym imieniem, nawet ojca nie zapytasz?
    W końcu ja w ciąży będę. W tej sprawie nie ustąpię. Ewentualnie przy drugiej sztuce.

    Pić trzeba było iść. Obowiązki rodzinne. Saszka rodzinny człowiek zrozumiałby, ba nawet by się przyłączył.
    Co do tego nie mam wątpliwości, zreszta dobrze, bo i ja miałabym z Saszką podobne zainteresowania, chociaż preferujemy inne trunki

    Jak wszystkie, sie wypowiadamy, to wszystkie... Ja mogłabym zrobić Saszce przyjemność i dać Natalia, po jego Mamie, która bardzo kochał - ale chyba by pomysłu nie poparł ze względu na 2 żony... A tak namawiałabym na Dianę - we wszystkich językach się tak samo pisze, czyta, nie jest oklepane i mi się podoba. Po polsku mogłaby tez być Sara albo Laura, ale po rosyjsku już mi sie nie podobają.
    Z rosyjskich niewystepujacych w Polsce tez by sie cos wybrało.

    A skad Sasza ma wiedzieć, ze któras z nas mu sie spodobała, jak anwet fotek nie mamy? Styl będzie oceniał czy jak?
    Kurde co ten Sasza ze mną robi Drugie dziecko mu obiecałam...
    Co do trunków można się dogadać.
    Ha ha ha No to się wkopałaś, nie ma zmiłuj Ja cały czas na jednym, i to własciwie nigdzie wprost się nie zadeklarowałam, wręcz mówiłam, ze byłby z tym problem...
    Dobrze, że on tego nie wie... W sumie fajnie byłoby mieć dwie córeczki z Saszkowymi oczkami i pasierba w swoim wieku...
    Gorzej, jakby oczy na złość były po nas (nie żebym zarzucała którejkolwiek z nas nieładne, no ale... ), za to gust po Saszy - dla dziewczynki to tragedia, a dla mnie jako matki dramat, bo z domu bym nie mogła wypuścić i wtedy to już nie Sasza robiłby najgorsze awantury w domu... A jakby tak jeszcze jego temperament miała? Matko kochana...
    I tak beze mnie
    Cztery strony?

    No FOCH jak Madagaskar
    On tam może sobie chodzić jak lump. Ale dziecka skrzywdzić nie dam, najwyżej wałkiem w łeb dostanie.
    Hanka no... przecież to tylko początek, z 1 nocy - szybko nadrabiaj, nocy jeszcze tyle będzie, ze nawet nie zauważysz, ze chwilę Cie nie było

    A za pasierba zostałaby natychmiast wydana moja siostra, wiekiem pasuje (17), chłopak studia skończył, ustawiony, zarabia, tatuś nadziany - dobra partia, nie miałabym nic przeciwko temu, no i byłabym mniej w tej Moskwie samotna, i moglibysmy sie spotykac we 4, i nasi Rodzice jakby przyjeżdzali, mieliby 2 domy do wyboru... normalnie plan idealny!
    Moglibyśmy sobie też kupić taką starą Villę we Włoszech albo gdzieś na południu Europy. Z wielką bibliotekę, tarasem i ogrodem.
    Sasza i śródziemnomorskie klimaty... mmm.... to już nawet wina nie potrzeba...
    Ale musimy być cicho z takimi marzeniami na wypadek, jak Sasza jednak zajrzy od nas - igraine słusznie nam przypomniała, ze Sasza chce żone, która będzie go kochała BEZINTERESOWNIE. Co oznacza, ze jak bedzeimy mało dyskretne w kwestii zamiłowania do willi i apartamentów, to nie będzie ani willi, ani Saszy - my wiemy, ze i tak go kochamy, ale on nie...
    Jest taka ballada/piosenka o facecie z liściem na głowie i w autobusie.
    "Bo ja jestem z lasu"

    Nie mam co prawda liścia na głowie, ale mam KOTA B., który przez ostatnie 48 godzin był trochę innego zdania, niż ja w temacie końca wakacji.
    Bilans - dwa pochlastane zębami przedramiona pewnej pani i jej nocka w plecy, oraz pewne zwierzątko we właściwym miejscu, obrażone tak, jak tylko można sobie wyobrazić wqrwionego, czarnego kota

    W związku z powyższem na poniższe nie jestem, w mordkę, na bieżąco
    Cos czuję, że Twoj kot dogadałby się z Saszką - ten upór i temperament...
    Jakby Ci to ....
    Trudni panowie to trochę jakby standard w moim życiu
    Na koty mam okrutne uczulenie. Duszę się.
    Psy uwielbiam.
    Co do willi kupujemy na spółkę. Czyli płacimy 50/50. Jak w normalnym związku.
    No to Hanka i z Saszą byś sobie poradziła śpiewająco, chodziłby u Ciebie jak w szwajcarskiem zegarku
    Panno Anno, patrz jakie Sasza ma szczęście, jako ze akurat psy posiada!
    A ja spadam spac, naoglądałam sie już, naczytałam, no i te resztki wina w głowie szumią... rano Wam opowiem, czy był efekt
    Ja chyba też pomału spadam. Nałogi trzeba jednak kontrolować...


    Sasza i zapinanie suwaków.


    Walnęłam setkę i zadzwonił...
    Cuuudny Sasza Panno Anno, taki do zaopiekowania się właśnie, z migrenką

    A już ten drugi, to dokładnie taki, z jakim uganiałam się po tych uliczkach w mojej malignie ..... Ajajajjjaj!

    I nie masz kochanie uczulenia na koty , jako zwierzęta, tylko na ich sierść [ wybacz..] i to też nie do końca prawda, bo najprawdopodobniej na gatunek roztoczy na skórze.

    Dobranoc

    EDIT:

    Scarlett - nie jak w zegarku, bo to jak najdalsze od mojej natury, ale tak sobie myślę, że dalibyśmy sobie rady. Po prostu.
    Rozmarzyłyście się co nie co, jak widzę. Podobno dopóki kobieta ma marzenia, znajdzie się mężczyzna, który je zawiedzie. Czego Wam oczywiście nie życzę. Życzę natomiast żeby Sasza się roztroił, rozczworzył ( jeśli jest takie słowo ) albo co bardziej realne sklonował i pojawił na świecie w dowolnie wybranym przez zainteresowaną wieku, a nie jako świeżorodek.
    Wiem, że dla Hanki ma być na emeryturze, reszta musi się określić dokładniej.
    Scarlett nie przejmuj się losem mojego męża. Mógł gorzej trafić. On wie, że moje uwielbienie jest na poziomie duchowym, a nie cielesnym. Dlatego nie obchodzi mnie materia. Dziury w spodniach, czy koraliki. Ja pragnę "tylko" jego duszy
    Tylko.
    Na twitterze pojawiło się takie oto pytanie i odpowiedź Saszy, które powinno Was niezmiernie zainteresować:

    - а ваше сердце сейчас свободно?
    - У Вас есть предложение от которого трудно.......))))))????!)))))))

    -A Twoje serce jest teraz wolne?
    -Czy masz propozycję, której trudno ..... ( w podtekście słyszę: odmówić )

    Coś jakby > Czy masz propozycje nie do odrzucenia?<
    Ostatnie słowo jest niedopowiedziane, trzeba sobie dośpiewać.
    To jest oczywiście moja radosna twórczość. Czy może ktoś biegły w mowie i piśmie odnieść się do tego co napisałam?
    Może ja spróbuję.

    -No cóż... ( lekkie uniesienie brwi i nieśmiały uśmiech)
    - Ach tak... ( Sasasza mruży swoje piękne oczy i od niechcenia przeczesuje włosy)

    Cuuudny Sasza Panno Anno, taki do zaopiekowania się właśnie, z migrenką
    Taaa... migrenką ja tutaj raczej inne schorzenie widzę, ale leczyć je potrafię z autopsji, to Saszce bym krzywdy nie zrobiła. Drugi przeuroczy tak, ze musiałabym sie pilnować, żeby uganiać się z nim, a nie za nim, bo mi nie wypada...

    Igraine, bo to tak jest - kazda z nas trochę sama marzy, ale jak wszystkie zaczniemy, wchodzi wzajemne nakręcanie, przejmowanie pomysłow, uzupełnianie... i rano same siebie nie poznajemy
    "Tylko" duszy... ja bym ukatrupiła swojego męża, gdyby pragnął duszy innej kobiety, juz chyba bym odwrotnie wolała
    Za piękne życzenia dziękujemy Chociaż tak już jest z marzeniami, że czynią z nas łatwy cel, bo jest coś, co można nam zabrać, zniszczyc, dlatego jeśli chcemy je mieć musimy pilnowac, by się przypadkiem... nie spełniły

    Panno Anno, ja tu się ostudzić jeszcze lekko odurzona przyszłam, a przeczytałam Twoje ostatnie zdanie i juz mi gorąco... dzień jeszcze jest, tak sie nie robi
    Które ostatnie zdanie...

    Nowe zdanie dla Saszki - rozplątywanie moich długich włosów i wyjmowanie tych wszystkich spinek. ( mam siostrę fryzjerkę amatorkę )
    No jak to - "Sasza mruży swoje piękne oczy i od niechcenia przeczesuje włosy" - moja wyobraźnia i tak do zdrowych nie należy, a po wczorajszym wieczorze, nocy i pełnym halucynacji poranku (znaczy sie południu w moim przypadku), takie zdanie to iskra zapłonowa

    Z tym zadaniem bym uważała - chyba zbyt gwałtowny charakterek Saszka posiada, zeby tak ryzykować. Jakkolwiek sukienkę, bluzkę czy cokolwiek innego moze mi w pasji rozrywać ile wlezie, to za włosy bym szarpana być nie chciała...
    Oj tam od razu szarpana. Nie jest aż takim brutalem.
    No pewnie, że nie celowo, ale jakoś nie widzę Saszki wyplątującego nam spineczka po spineczce przez dłuższy czas, z jego temperamentem przy najlepszych chęciach moze sie wkurzyć...
    chociaż jakby nie to, byłoby całkiem przyjemnie...

    Na twitterze pojawiło się takie oto pytanie i odpowiedź Saszy, które powinno Was niezmiernie zainteresować:

    - а ваше сердце сейчас свободно?
    - У Вас есть предложение от которого трудно.......))))))????!)))))))

    -A Twoje serce jest teraz wolne?
    -Czy masz propozycję, której trudno ..... ( w podtekście słyszę: odmówić )

    Coś jakby > Czy masz propozycje nie do odrzucenia?<
    Ostatnie słowo jest niedopowiedziane, trzeba sobie dośpiewać.
    To jest oczywiście moja radosna twórczość. Czy może ktoś biegły w mowie i piśmie odnieść się do tego co napisałam?


    Tak na moje ucho, to idealnie !

    - a co proponujesz?
    - sugerujesz coś?


    Sasza chyba przeczytał moje marzenie a w zasadzie deklaracje i stąd taka odpowiedź na Twitterze.. tak czułam, że to wszystko tak się skończy
    A co do włosów, to uwielbiam jak ktoś mnie po nich dotyka, ale nigdy nie śmiałam marzyć żeby mógłby być to Sasza ( aż dziwne przy mojej wyobraźni), ale musiałby zdjąć te wszystkie bransoletki pierścionki bo strasznie by mnie ciągnął, a to już takie romantyczne by nie było
    Ja też czułam - a nie mówiłam, ze jesli wystarczająco intensywnie myślisz, to... "Sekret" działa A Sasza cos odpowiedział, czy to Twoje wyobrazenie? Bo nie moge tego znaleźć na twitterze...
    Jak tak już pod wieczór sobie wyobraziłam... to faktycznie włosy nie byłyby złym pomysłem (jak byłam u fryzjera i masaż głowy mi robili, to miałam jakies takie miejsce, ze ciarki po kręgosłupie latały mi w góre i w dół), ale masz rację - bez ozdóbek, bo mało romantycznie by się zrobiło... Zresztą myśle, ze by się moje Saszce spodobały A ja też bym sobie jego włosów mogla podotykac, ciekawe czy lubi...
    Jakąś dziwną mam w sobie moc..
    Oczywiście dopisałam sobie (w wyobraźni oczywiście) , że odpowiedź Saszy ma jakiś wziązek ze mną, po moim wyznaniu , mógł wziąć to do siebie
    Ooo.. jego włosów mogłabym podotykać, włożyłabym palce w nie i przeczesała do tyłu ach..
    Nie pogardziłabym masażem w wykonaniu Saszy
    Chodziło mi o to, czy odpowiedział tak, jak napisałyście - jesli tak, to na pewno ma związek z Tobą, nawet jeśli Sasza jeszcze o tym nie wie
    No to się znów rozmarzamy... ciekawa jestem, czy lubi żeby mu włosów dotykać - bo kobiety generalnie lubią, a Sasza...?
    A masaż wprawdzie opisałam głowy... ale innym bym równiez nie pogardziła, ach te jego ręce...
    Tak czułam, tak czułam..ciekawe czy Sasza zna piosenkę Reni Jusis "kiedyś Cie znajdę " , w tej chwili cały czas powtarzam sobie ten refren.
    Wiesz, nawet jeśli nie lubi to zawsze można zrobić to w taki sposób że polubi.Tak bardzo delikatnie i subtelnie, w końcu to artysta
    Wyobrażasz sobie jego ręce na Twoim karku?
    Napewno sobie wyobrażasz, w końcu w wyobrażaniu jesteśmy mistrzyniami
    Myślę, że skoro sam tak często to robi, znaczy, że jakoś tego dotyku potrzebuje, więc na pewno aż tak by sie nie opierał A delikatnie by było, a jakże...
    Ręce Saszki na moim karku... zlituj się! Jutro rano wstajemy i znów będziemy wyglądaly, jakbyśmy piły cały weekend... no i co z tego? Tak, właśnie sobie wyobraziłam.... mmm... chociaż na pewno naprawdę jest jeszcze lepiej (musiałby mi przypominać, zebym oddychała, bo przy samym wyobrażaniu zapomniałam)
    A Sasza jako artysta pewnie tez ma bujną wyobraźnie
    Matko kochana widzę, że tu odlot na pełnych obrotach.
    Ja na dzisiejszy wieczór zamawim sobie szeptanie do ucha...
    No, Saszoćpunki w końcu, to jak ma odlotu nie być?
    Ten Sasza to ma z nami krzyż Pański - każda inne życzenia, i spełnij tu wszystkie...
    Jakoś da radę. W zamian jakoś mu się zrewanżuję.
    Czyżby tak, jak ja chciałam za mieszkanie w jego domu w śnie jako nielegalna imigrantka?
    Niechaj przemówi obraz...

    Ten, kto powiedział, ze jeden obraz wart jest 1000 słów, z pewnościa miał na mysli ten własnie obraz - brawo, zatkało mnie, moja wyobraźnia się poddaje... a noc mam z głowy.
    Teraz juz na pewno nie wyślę Saszy linka do forum...
    Z wrażenia aż podpis sobie zmieniłam
    Dobrze że oddychać nie zapomniałaś. Ale powiedz szczerze, kto nie lubi być drapany po pleckach. Szczególnie wieczorem przy kieliszku wina.
    Skoro noc i tak z głowy, to co się będziemy hamować...
    Tak, wieczorem... przy kieliszku wina... ale i tak najważniejsze, ze przez Saszkę Ciekawe, czy miałby cierpliwość do takich zabaw... no i czy pozwoliłby się odwzajemnić
    A oddychać bym w realu zapomniała na pewno, tutaj tylko siłą rozpędu mi się udało.
    Weż sobie zapisz na karteczce samoprzylepnej i przyklej do monitora.
    Bardzo praktyczna rada, dziękuję.
    Ale... do czego sobie przykleję... w bardziej realnych warunkach? Tam będzie z oddychaniem gorzej...
    Zapisz sobie na ręce.
    Będę pamiętać. Wodoodpornym
    Jako, ze zaśnięcie moze mi troche dzis zająć, idę próbować. Tylko poszukam jakiego ładnego zdjęcia na dobranoc...
    Mam, więc dobranoc


    Lepszy będzie tatuaż.

    Co za urocz fotka. Która chce się zmienić z tą panią? ( Ja,ja)

    Na marginesie Saszaka ma strasznie ładne rzęsy i słodko wygląda jak śpi. (ew. gra śpiącego )
    Jeszcze jestem, bo musze sie dobrze przyjrzec
    Prawda, ze słodkie? Ja tez tak chce... No to mamy temat na jutro - dzis wystarczy wrażeń na jeden dzień, a raczej jedną noc (nawet z Saszą )
    Foto na dzisiejszy wieczór...





    Patrzę i wzdycham... ale co tu nowego napisać, czego jeszcze nie było? Na pierwszej jest taki maksymalnie "Saszowy" Na drugiej super, ale te okulary ukrywają jednak za dużo... A z trzeciej wzięłabym go pod rękę, zabrała do fryzjera, a potem od razu do USC
    1 też się nadaje do USC tylko bez tej pani. W sumie nawet wolę 1...
    W sumie to tego USC możemy iśc w czymkolwiek jeśli on by zechciał.
    O tak, zdecydowanie na 1 też, tylko ta pani mi mąciła.
    No własciwie, tu juz też bym zeszła z wymagań - niech nawet ma te dziurawe spodnie, trampki i koraliki, jakos przezyję ten wstyd przez pół godziny, najwyżej się środków uspokajających nałykam i wódką popiję.
    A podobno to najpiękniejszy dzień w życiu...
    Nie mam pojęcia, trzeba by Saszę zapytać, on tych pięknych dni miał kilka...
    Racja, jak to dobrze mieć doświadczonego faceta - doradziłby, jak sie nie denerwowac i czego najlepiej się najesc, a czego napić. No i sam by nie przeżywał, bo to już dla niego zadna atrakcja, więc miałabym w nim oparcie. Same plusy!
    W ogóle jak weszłam tu dzis, miałam Ci opisac, jakiego wstydu omal sobie dziś nie zrobiłam. W ramach swietowania nawet najmniejszych sukcesów, otwieramy szampana - prawdziwego, oryginalnego, super delikatnego i słodkiego, no i z takimi malutkimi, bardzo musującymi bąbelkami - pycha! A ja jak tylko te bąbelki zobaczyłam, w chichot, bo miałam ewidentne skojarzenie Na szczescie ogólnie było wesoło, wiec nie musiałam zdradzac przyczyny mojej radości... co ciekawe, po takim malutkim pól kieliszka, które normalnie na mnie nie działa, radość nie opuściła mnie przez wiele godzin - synergia upojenia bąbelkami dwojakiego rodzaju
    Bo ten nasz Bąbelek ma takie magiczne właściwości, że nawet jak go nie ma to jest.

    Na okoliczność tematu ślubnego, znalazłam sobie sukienkę która mi się podoba.
    W zupełnie nie rosyjskim stylu.

    Sliczna! Ubrana w nią bardzo pasowałabyś do Saszy z fotki nr 1...
    Tylko nigdy nie wiem, czy takie się nosi tez na cywilny? Bo nawet jakbyś chciała w cerkwi, to raczej Sasza nie bedzie mógł... Ja tam i tak nie chcę, ale dlatego nigdy nie wiem, z jakiego typu w ogóle wybierac...
    A Sasza siedzi, czyta nas i się smieje z naszych dylematów, bo on tam nie ma takich problemów i ubierze się tak:


    Można sobie zorganizować ślub poza USC. Np. w ogrodzie. Mi się marzy na plaży z takim białym piaseczkiem, nad ciepłym morzem.

    Tak to niech sobie chodzi na próby czy do warzywniaka. Ale na ślub... Nawet on bt teo nie zrobił. ( Sasza, wierzę że nie )
    Wiem i też muszę sobie jakies miejsce znaleźć, zawsze myślałam własnie o pałacyku z ogrodem (nawet mam swój upatrzony), troche taki jak w Nocy Czerwcowej Ale tez czasem bardziej marzy mi sie na południu, w jakims ładnym, egzotycznym otoczeniu.
    Stosunek Saszy do ślubnego stroju łatwo ustalic, gdybysmy znalazły zdjęcia z poprzednich ślubów... chyba to jednak nie takie łatwe
    Kurcze no, taki Sasza jakby chciał nas uwieść, to miałby z nami łatwo. Zna wszystkie nasze marzenia, począwszy od tego jaki pierscionek i gdzie a skończywszy na tym, gdzie miałby być ślub i co po nim. Wystarczy wejść na odpowiedni wątek i ma nas na półmisku...
    Tu się zgodzę. Ma chłop mea ułatwione zadanie. Proste jak budowa cepa. Tylko co on na to?

    PS. Zapominałyśmy o obrączkach...
    Oj tak, trzeba to naprawić! I jeszcze nie wie, gdzie miałby sie oświadczac, bo pierścionek swojego czasu komentowałysmy ze ok, ale jakie oświadczyny by nam pasowały? Ja musze sie chwilke zastanowic...
    Tymczasem mam już świeżutką fotke Saszy nazajutrz po dwudniowym weselu:


    Jak to jakie na kolanach... Może bez jakiegoś wielkiego zadęcia. W domu przy kominku, wieczorem.

    Po weselu...
    Biedaczkowi potrzeba szklanki wody, aspiryny i miękkiego łóżka, w celu odchorowania baletów.

    Prawosławni biorą śluby albo w piątki albo w niedzielę. Byłam kiedyś na takiej piątkowej imprezie. Trwała do poniedziałku nad ranem...
    Czyli wszystko się zgadza, od razu widziałam, ze to co najmniej 2 dni było... mogłabym kondycyjnie nie wytrzymac własnego wesela...

    No, tak by fajnie było, mogłoby byc tez przy kolacji i winie (lub szampanie ) albo w któryms z zakątków, ktore kiedys wymieniałysmy - wtedy obowiązkowo ciepły wieczór i brak gapiów.

    Na obraczke nie moge sie zdecydowac, tyle tego jest, chyba Sasza musiałby podjąć męską decyzje...
    O nie. Bo on wybierze jakąś jarmarczną obrączkę. Jak te jego sygnety. Brrr. Chyba że każde kupi sobie taką jak mu się podoba. Ew. pójdziemy kupować razem i zawrzemy kompromis.

    Wyszło na to, że jestem niepoprawną romantyczką. Sasza co ty ze mną robisz?
    Racja, zupełnie zapomniałam o tej oczywistej oczywistości, ze Saszy dac cos wybrac to od razu mozna pozew rozwodowy szykować. Z obrączka, ktora sie jemu spodoba bym z domu samego nie wypuściła, bo jeszcze ludzie pomyślą, ze taką samą nosze i wtedy z kolei ja wstydziłabym sie wyjść z domu...

    Właśnie czytałam watek od początku i to samo pomyslalam - to, ze zachowujemy sie jak napalone nimfomanki to nic takiego, zdarza sie i w dzisiejszym swiecie normalne, ale wyszłyśmy na romantyczki w tak cukierkowym wydaniu, że tylko litowac sie nad nami można... Dokładnie: coś Ty Saszeńka nam zrobił???
    Niby dorosłe, wykształcone, inteligentne kobiety... Widzą Saszę bęc... Zamiast mózgu wata cukrowa o smaku truskawkowym...
    Zgadzam sie w 100% - dokładnie tak się czuję, odkąd zostałam Saszoholiczką... i sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle - posiadanie "zamiast mózgu waty cukrowej o smaku truskawkowym" dobrze nie rokuje, ale za to jak słodko... jak Sasza
    Albo trzeba ten stan zaakceptować albo wziąć "rozwód" z Saszką. A tego drugiego mogłabym nie przetrzymać nerwowo.
    O, co to, to nie - jeszcze nawet ślubu nie mam, a tu rozwód? Po moim trupie!
    A na dobranoc niespodzianka tak słodka, jak stan naszego umysłu





    Podpis pod zdjęciem po ukraińsku - o ile dobrze przetłumaczyłam "Urok Domogarova poraża kobiety na miejscu"

    Ładnie mu w tym mundurze... Ale w czym mu nie ładnie. A nawet jak nieładnie, to i tak prawie nie zauważam, bo on ładny.

    Czy ktoś zrozumie ten pokrętny wywód.

    Dzisiaj był ślub ciekawe co jutro przyniesie wyobraźnia?

    Saszkowych snów. :*

    PS. Czy tylko ja mam wrażenie że ten mundur jest o rozmiar za duży...
    Ja tam nie mam problemów z rozumieniem
    Tez mi pytanie - skoro doszłysmy do ślubu, to chyba wiadomo, co po nim - jutro nasza wyobraźnia będzie miała to, co lubi najbardziej
    Dziekuje i wzajemnie :*
    Jutro będzie nowy dzień nowe możliwości, nowe odloty. Tylko Sasza ten sam ...
    Ponieważ jestem w stanie mocno halucynogennym (przyszlam padnięta, poszłam spac i zwlekłam się z łózka na chwilę nie do końca przytomna), mam nadzieję, że ten sam Sasza poczeka do jutra, jako że tego, co by się tu dziś działo z racji mojego stanu umysłowego nawet Wy nie wytrzymacie psychicznie, a ja fizycznie

    Podzielę sie jednak z Wami newsem: Saszka po czytaniu nszych wczorajszych i przedwczorajszych wynurzeń, chce jeszcze, wiec dzis na twitterze wstawił obrazek majacy nam pomóc w przejściu w stan halucynacji (bo w takim nas lubi najbardziej):

    http://twitter.com/#!/adomogarov/media/slideshow?url=pic.twitter.com%2FviBT2bci


    A dyskusja o imieniu dla córeczki tak Go wzruszyła, ze dla zachęty daje nam to, licząc ze spodoba nam sie i pospieszymy sie z całą sprawą:
    http://twitter.com/#!/adomogarov/media/slideshow?url=pic.twitter.com%2FLqIvGMYj

    Ja ja mogę się pośpieszyć? Nowoczesność nowoczesności ale do tego trzeba dwojga. Sorry Saszka.
    Czuje ,że potrzbuje pomocy.Godzina potencjalnie wczesna, a mam wrażenie że świat staje na głowie ! Co jest?
    Nie jestem wariatką, ale tak na prawdę to już sama nie wiem ! Wszytko to za sprawą Saszy , co Ty ze mną robisz
    On robi "To" nawet o tym nie wiedząc. I dlatego "To" jest takie straszne.
    Masz rację, wydaje mi się że nie zdaje sobie sprawy że aż tak działa na kobiety.Mam dziś totalną że tak powiem jazdę Saszową!
    Jak to babcia mówiła: Szklanka zimniej wody zamiast... ;D
    nie słyszałam nigdy tego, zamiast.... ?
    Widzę, ze jestem w samą porę, chociaz nie miałam dzis zamiaru wchodzic (pakuje sie), ale jak zobaczyłam co się dzis dzieje...
    No dobra Iga, co Tobie kochana? Moze lekarstwo znajdziemy...

    A, juz przeczytałam. Po pierwsze, nie byłabym pewna, czy nie jestes wariatką, nie gorsza oczywiscie ode mnie (sorry, to wyłacznie z sympatii ) - osoba uzależniona nie ma lekko, musi sie liczyć z fazami, głodem narkotykowym itp. Godzina wczesna, bo i atakuje taki głód znienacka... ale opisz dokładnie co Ci jest, bo nie wiem, jaki typ głodu i co zaradzić
    ... w miejsce kropeczek możesz sobie dowolnie dośpiewać wg. potrzeb.
    nie ,tylko nie dowolność, moja głowa za chwilę wybuchnie od tych myśli Saszowych
    Obawiam się, że mam najgorsze stadium Saszoholizmu..
    Iga, jestes w jak najbardziej odpowiednim miejscu na opisanie swojego nadmiaru mysli i nie tylko myśli, wiec nie krepuj sie - gdzie masz to zrobić, jak nie tu? A ja ciekawa jestem, jak taka faza wygląda

    Masz racje panno anno, TO co Sasza nam robi jest tak straszne własnie dlatego, ze on to robi nieświadomie = jest to tożsame z geniuszem (skoro nawet sie nie stara) = właściwie jestesmy bezradne...
    ale czy własnie dlatego nasze zycie nie jest piękne? co by to był za bąbelek od szampana, na który mozna cos zaradzic, albo narkotyk, od ktorego nie trzeba sie uzależnić?
    Ja tam już się nie wypowiadam, zważywszy na moje dzisiejsze sny.
    Sajgon na 102.
    Rzuciłam okiem, ale się nie wczytałam, bo po pierwszym oblałam sie czerwonym winem, które kończę po kolacji, musiałam biec po ścierkę a potem weszłam tutaj. Ale jeszcze tam wrócę, jak zbiorę siły
    Nic tylko iść leczyć się na nogi...
    Dziś od samego rana nie mogę się nad niczym skupić, w pracy pomyliłam się kilka razy (zabrakło czystych legitymacji) , po pracy spaliłam tak makaron, że do makaronu to podobne nie było . Cały dzień mam głowę w chmurach i pytam się czyja to wina? Jak myślicie ?!
    Sasza co Ty wyprawiasz
    Ja w takim stanie do żadnych poważniejszych prac się nie biorę, same szkody z tego.

    Sasza robi cuda lepsze niż Kaszpirowski i bez użycia telewizora...
    Musisz Saszę poinformować, niech odkupuje legitymacje i makaron. A najlepiej niech sam Ci go ugotuje, w końcu to przez niego
    Bo to taki urok Saszowych faz, że nigdy nie wiadomo, kiedy która przyjdzie...
    Ja się zastanawiam co mi się dzisiaj przyśni, po ostanich ekscesach to chyba już mi niosą suknię z welonem... (fuj)
    Panna Anna tyle tylko ,że ja tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy że myślę o nim, to jest takie podświadome , i ja nie umiem się bronić przed tym
    Scarlett, to jest dobry pomysł z tym ugotowanym makaronem przez Saszę , byłaby szansa na romantyczny wieczór
    Najgorzej przeżył to mój 12 letni brat, który będzie mi to wypominał jeszcze przez miesiąc(był strasznie głodny )
    Brat niech sobie kanapki zrobi. Nie widzi, że siostra zajęta?
    Brat dorośnie, zrozumie i sam niejeden przypali...
    Znam romantyczniejsze wieczory niż nad zwykłym makaronem (chyba ze jakis dobrze zrobiony itp), ale z Sasza to masza racje, nie ma co wybrzydzać.
    A jakbyś umiała sie bronic, to byś chciała? Szczerze?

    Panno anno, suknie juz wybrałas, wiec chociaż mozesz byc spokojna, jaką ci przyniosą - Saszka forum czyta, wiec powinien wiedziec.
    Od razu nakapował rodzicom, że Iga o niczym nie myśli, przecież myśli bardzo intensywnie o Saszy, to jest bardzo odpowiedzialne zajęcie przecież..
    Szczerze? nie !
    Aż tak mały gówniarz poinformowany? Moja siostra jest tylko trzy lata młodsza więc już nie kabluje bo jej się to zwyczajnie nie opłaca.
    Ja zrozumiałam inaczej, ze powiedział, ze nie mysli (nie wiem czy dobrze pojmuję) i jesli tak, to z dwojga złego lepiej tą stroną - chyba wolisz być podejrzewana o niemyslenie o niczym niż maniakalno-obsesyjne myślenie o Saszy od 13 lat?
    on wie więcej o mnie niż ja o sobie Dobrze pamiętam czasy jak byłam jedynaczką dopóki nie urodził się ten szatan.. jedno co w nim lubie to jego rosyjskie imie.Gdyby odkrył co ja robie wieczorami, musiałabym mu całą pensje oddać za milczenie
    Ja tez jeszcze kilka dni u rodziców mieszkam, akurat sie złożyło że mieszkałam prawie cały okres Saszoholizmu, bo kupiłam swoje w marcu, ale sie remontowało, wiec musiałam z wynajmowania zrezygnowac (bo płaciłam juz kredyt), a mieszkac jeszcze w swoim nie mogłam. I moja mama w pewnym momencie się zmartwiła, ze chyba sie uzależniłam od tego internetu, facebooka czy jak to sie tam nazywa... (Saszki nigdy na moim kompie nie widziała, tylko niebieska poświate od kompa w nocy )
    W sumie nie musze się tłumaczyc, ale powiedziałam, ze ściągam filmy albo siedze na facebooku, bo tam tyle teraz się dzieje... wole, zeby uwazala mnie za infantylną idiotke z rozywkami na poziomie 14-latki, niz Saszoholiczkę a za pare dni problem zniknie (w kartonach siedze z nogami pod brodą)
    Jak za bardzo będzie podskakiwał to powiedz, że powiesz jego kolegom, że on potajemnie słucha Justina Bibera... ( czy jak to się nazywa) :X
    Ja 13 lat temu nie kryłam się z miłością do Saszy, gdyby teraz okazało się ze jest ze mną jeszcze gorzej niż 13 lat temu, myslę że nie jestem w stanie tego sobie wyobrazić co by mysleli o mnie.
    Dziecku więcej uchodzi...
    Z drugiej strony jak można przestać kochać Saszę? no jak...
    A, co oni tam wiedzą? nie przejmuj sie, masz Saszkę co wieczor od 13 lat, czy to nie piękne?

    --> z wątku o snach jeszcze
    ależ ja bynajmniej nie miałam na mysli miejsc publicznych, zrozumiałam to jako bycie dobrą żoną w ogóle. W miejscach publicznych to ja bym nawet w nosek nie całowała - odbiłabym sobie w domu...
    i nikt tych miłości na serio nie bierze..
    no właśnie, to jest nie możliwe.
    A tak z innej beczki, spokoju mi to nie daje ,Czy to możliwe jest że Saszka to nasze forum czyta? Wierzyć mi sie nie chce, ale kwestia wiary to najwyraźniej nie jest..
    Nie bierze i to duży błąd. Tzw. "mapa miłości" czyli archetyp mężczyzny, który juz zawsze będzie na nas działał, kształtuje sie do 16-18 roku zycia. Sorry Iga, w Twoim przypadku to wyrok...
    A w domu to już inna bajka... ^^
    tak myslisz serio? a on nawet uwagi na mnie nie zwraca !

    tak myslisz serio? a on nawet uwagi na mnie nie zwraca !

    Na mnie też nie... Ale zawsze jest cień nadziei.
    Iga, a propos forum - przyznam ze sobie nie wyobrażam, zeby mu sie chciało szukać jakiś polskich forów i brać sie za ich czytanie, nawet jesli dużo rozumie. Z językami jest tak, ze jesli uczył sie ze słuchu (a pewnie tak było, skoro przy rolach), to nadal może byc ciezko mu czytac, zwłaszcza, ze ma bariere cyrylicy. A jest zajęty, zmęczony i jeszcze twittera sobie dorzucił, więc nie sądzę, zeby szukał dodatkowych zajęc.

    Panno Anno - w domu to by dopiero była bajka...
    Przy okazji, wracajac do tych masaży karku - musiałby miec ciepłe ręce, bo dzis mnie koleżanka tak dla żartu zimnymi dotknęła, i to nie było fajne...
    Saszka zwróć uwagę Zrobie Ci nawet te zsiadłe mleko, a brat dostanie na kino , najlepiej na podwójny seans !
    Jeżu kolczasty... Sasza + ręce ( Saszy) + wizja masażu = idę się napić zimnej wody zamiast.

    tak myslisz serio? a on nawet uwagi na mnie nie zwraca !

    Na mnie też nie... Ale zawsze jest cień nadziei.

    Ja dziś miałam szkolenie "jak przełamywac schematy i znajdowac innowacyjne rozwiazania, by realizowac cele", pczywiście chodziło o zawodowe, ale sprytnie zmanipulowalismy trenera tak, zeby było bardziej o prywatnych wiec zupełnie legalnie spędziłam pół dnia myslac, jak by tu zmienic ten przykry fakt, ktory cytuję z Waszych wypowiedzi... i miałam niezła zabawe, bo robiłam ćwiczenia pod tym kątem, kiedy wszyscy mysleli, ze chodzi o jakis cel zawodowy

    Iga - chyba na nocny maraton filmowy

    Panno Anno - czyli mam rozumieć, ze nigdy wczesniej sobie tego nie wyobrażałas? Ty? Nie wierzę....
    He, he he ja mam wolną chatę. Nawet nie jedną...
    Saszka zrobię ci potrawkę z królika i domowe ciasteczka. ( okazało się że jednak umiem...) i pocałuję w nosek, włoski palcami przeczeszę, podrapię po pleckach...
    Ja od soboty bede miała jedną, ciasną, ale własną i to z podwójnym łóżkiem (bo na takie sie w koncu zdecydowałam, choć mama, chodząc ze mną po sklepach, patrzyła na mnie podejrzliwie, ze przeciez to tyle miejsca zajmuje, a po co mi to... )
    Frytki zrobie, mleczko naleje, oczywiscie tez włoski przeczeszę, podrapię, pocałuję... i nawet kawę rano zrobię, nie będzie musiał rano sam sobie biedak robic, jak w moim śnie...
    E tam ciasno, może znajdzie się jakiś współspacz.
    Ja tak z myslą o jednym konkrentnym, jak już forum przeczyta
    Jak tam myśli o masażu? Woda pomogła czy tym razem ty zapomniałaś oddychać?
    Obawiam się, że to może potrwać.

    Co do wody... Oddychać nie zapomniałam, trochę się oblałam, no i żal mi trochę że masaży nie będzie...

    Co do wyobrażania sobie... Nie takie rzeczy moja wyobraźnia widziała. Sasza strzeż się...
    E tam, akurat nie będzie...
    Moje motto z dzisiejszego szkolenia:
    "Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie"

    Aha... Tzn mam czekać na Saszę z walizką . Super.
    Ale "czekać" aktywnie, i to bardzo aktywnie, bo:
    "Wszystkim wydawało się, że to niemożliwe, że tego nie da się zrobić, a wtedy przyszedł ktoś, kto nie wiedział, że to niemożliwe i to zrobił."
    Albert Einstein
    - to drugie motto, mam ich jeszcze kilka ale będę dozować na gorsze dni - w końcu jeszcze niedawno to ty mnie pocieszałaś, ze dopóki żyję, jest nadzieja, i tak ma być - trzeba się zmieniać na posterunku
    W sumie coś w tym jest. A marzyć zawsze trzeba. A o Saszy to już zupełnie słodko się marzy.
    Najsłodziej na świecie...
    Tak słodko, że spac się nie chce iść, a trzeba... więc najsłodszych snów, z Saszą w roli głownej oczywiscie
    Oj trzeba, może i może cześć roboty skończyć. Saszkowych snów.
    Oj, dziewuszki kochane - muszę was zmartwić niestety

    Sasza doskonale sobie zdaja sprawę z tego, jakie wrażenie robi na kobietach. Powiedział coś takiego w wywiadzie po OiM , tym od sesji z Gromuszkiną, że lubi korzystać z tego, że robi wrażenie na kobietach, albo cos w tym stylu. Później znajdę i tu wstawię.

    Przecież musiałby być wyjątkowo tępy, żeby tego nie zauważyc przez tyle lat. te wszystkie rankingi sex-symbole i te inne takie, te panienki nieprzytomne przed wejściem do teatru, a nawet ta kretynka, która mu sama do łaźni parowej w nocy się wprosiła, a potem zdziwiona, że jej nie szanował.

    Trochę szacunku dla jego inteligencji

    Jedyny sposób na to, żeby zaintrygować Saszę, to nie zwracać na niego uwagi, resztę już zna na pamięć i nudzi go śmiertelnie
    Ale szalone!
    Jak wróce do Polski to musze wszystko dokladnie przeczytac w tym temacie ;>
    Wiecie, a mnie drazni fakt, ze nidgy te marzenia zeby chociaz go spotkac juz nie mowiac o czyms wiecej sie nie spelniol, ale caly czas siedze i mysle o nim i jak pieknie mogloby byc, ale nie bedzie, i inaczej juz nie umiem zyc. Teraz przez jakies 2 tygodznie nie myslalam o nim, mialam powiedzmy normalne zycie, normalne szanse na zwiazek, ale nagle bam! znowu Sasza, ten swietny, idelany Sasza i wszystko diabli wzieli. Doszlam do wniosku, ze dobra, to sie nidgy nie zmieni. Zawsze w mojej glowie bedzie tylko on, a wszyscy inni nie istnieja i nigdy juz ta sercowa podkategoria zycia sie nie zmieni.. Ehh.. wiec moge isc do zakonu, na jedno wyjdzie
    Przepraszam dziewczyny, ale musialam sie komus wyzalic
    Chcesz powiedzieć, że Ci Sasza blokuje normalne związki z facetami w realu?
    Ups

    Ja wierzę, że jak ma p...dolnąć to p..dolnie niezależnie od metryki i sytuacji, czego jestem jaskrawym dowodem, bo mnie walnęło jak miałam równo 40 lat- w realu znaczy.
    Widocznie nie przyszła na ciebie pora, bo ten właściwy przebije się nawet przez Saszę.
    Serio.

    Chcesz powiedzieć, że Ci Sasza blokuje normalne związki z facetami w realu?
    Ups

    Ja wierzę, że jak ma p...dolnąć to p..dolnie niezależnie od metryki i sytuacji, czego jestem jaskrawym dowodem, bo mnie walnęło jak miałam równo 40 lat- w realu znaczy.
    Widocznie nie przyszła na ciebie pora, bo ten właściwy przebije się nawet przez Saszę.
    Serio.


    Tak, blokuje
    Mam nadzieje, ze sie przebije. Czeka go cholernie trudne zadanie ;>
    Zdjęcie prosto z Twittera:

    Saszka +czerwone wino...
    Hanka - jasne, że masz rację - co jak co, ale tłumy mdlejących idiotek (w tym my ) od kilkunastu lat chyba musiały lekko zwrócić jego uwagę na to, że czymś odbiega od pozostałych mężczyzn, i to tak jakby na plus... Poza tym moze mu kiepsko finansowo, skoro gra w tej reklamie, ale chyba na lustro go jeszcze stać? A co do inteligencji, to była to pierwsza rzecz, jaka mnie w ogóle zaintrygowała, jeszcze przed oczami, bo akurat na zdjeciach, na których Saszę zobaczyłam po raz pierwszy, nie były tak widoczne.
    Moja wczorajsza myśl w rozwinięciu : nie wie, jak działa na biedne kobiety = nas, bo nie wie o naszym istnieniu, a skoro nie wie o naszym istnieniu, to nie moze zrobić nic, zeby nasze wrażenie zburzyć = mamy przechlapane, bo Saszoholizm choćby chciał, to nie ma jak nam przejść = musimy tkwić z tą watą cukrową zamiast mózgu, jak to pięknie nazwała Panna Anna. Wiem, ze moje mysli są skomplikowane, a po północy i winie zwłaszcza, ale mniej więcej o to chodziło
    A w ogóle masz ten wywiad? Bo bardzo go szukam, a juz nigdzie nie ma... jak znajdziesz, wstaw please!!!
    Co do kretynki w łaźni, chyba mam więcej współczucia dla współuzależnionej Pewnie, ze najmądrzejsze to nie było, ale... w teorii to i ja wiem, jak jest mądrze, i co z tego? Jaką mam gwarancję, ze wobec opcji "teraz albo być może nigdy", nie zwyciężyłby strach, ze więcej okazji nie będzie, i nie wybrałabym "teraz"? To tak tytułem gdybania.
    Co do tego, jak się zabrać do Saszki też mam swoją koncepcję, która faktycznie opiera się na tym, jak olewać, zeby nie olać - zaraz bym zastosowała, gdyby nie ta cholerna bariera językowa... (bo bariera odległosci ponoc w dzisiejszych czasach nie istnieje)

    Panno Anno - oczywistości, że napiłabym sie z Saszą tego wina, nie napiszę, ale za to napisze, ze zmieniam zdanie co do czytania forum przez Saszę - tych przypadków jest za dużo... (mowa oczywiscie o moim rozlanym wczorajszym winie, które opisałam - ta fotka jest dla mnie, zeby mi zagrać na nosie: ty swoje wylałaś, a ja piję, i co!)

    Nibenet - odpiszę Ci później, bo tak ciekawy temat poruszyłaś i troche to potrwa
    Jak już mówiłam, kto to widział żeby pułapka goniła mysz.

    Moja strategia udawać chłodne zainteresowanie, niech on się stara... Choć raz miałby odmianę w życiu. Np...

    Ja: Ciekawe to co mówisz, ale muszę lecieć... Mam spotkanie. Na razie i niewinny całus w policzek.
    Może dla Saszy chłodne zainteresowanie to jeszcze za ciepło? W końcu Natasza na oświadczyny wypaliła mu "nie miałam pojęcia, że zdarzy się taka tragedia" czy coś w tym stylu, Łarisa najpierw w samolocie "pieprz się", potem na lotnisku "ja za tobą płakać nie będę", po czym ponoc odwróciła sie i odeszła, nawet nie oglądając. To musiało wyglądać... Nawiasem mówiąc, reszta ich historii wygląda tak, jakby się zreflektowała potem "kurde, w sumie to potrzebuję kasy, a on ma, to lece szybko do tego teatru, w pierwszym rzędzie usiądę, kwiatki dam, moze sie to jeszcze uda uratować?" Aż dziw, ze Sasza na to poleciał, ja bym sie na jej miejscu bardziej zakamuflowała - chociaż dziewczynę lubię, to jakos tak mi się skojarzeniowo nasunęło.
    Ale nie opisujmy za dużo strategii, bo jeszcze nam ktoś ukradnie - kombinowanie to moje zyciowe hobby, które kocham, a ono kocha mnie, więc muszę strzec patentów, bo dobre - nie takie rzeczy się robiło, parę trudnych przypadków nimi przerobiłam na mydło, poprzeczkę cały czas podciągam, a wyzwania lubię
    Bo one za szybko się odsłaniały. Amatorki...

    Najpierw trzeba trochę o przyciągną, potem odepchnąć... Intrygować a nie wypalać z "pieprz się", bo po pieprz się znika cała klasa. Nie lubię wulgarnych kobiet i awantur w miejscach publicznych.

    W ostatniej "Polityce" jest ciekawy artykuł o Rosjankach i ich zmiłowaniu do szpil.
    Ale patrz, że ta amatorszczyzna działała...
    O, to muszę dorwać te gazete - trzeba się dokształacać...
    PS. Spojrzałam jeszcze raz na to zdjęcie i tak bym sie tego wina z Saszką napiła, mógłby sie tylko z szacunku do mnie i wina... inaczej ubrac (wiem, ze jestem monotematyczna)
    Wiesz, zawsze można dać do zrozumienia, że facet ma potencjalną konkurencję. To też działa. ^^
    A jak się wkurzy "nie, to nie, to sobie idź do niego!" ? Dlatego to takie fajne, ze nigdy nie wiadomo, co się zdarzy i w która stronę pójdzie
    Nie wiem... Ja mam zawsze dużp znajomych facetów i zawsze działało w dobrą stronę.
    Generalnie jak się zastanowć to ja zawsze z facetami lubiłam trzymać.
    Ja obawiam się , że Sasza postawił wysoką poprzeczkę, w ogóle od wczoraj strasznie dziwne rzeczy się ze mną dzieją.. Traktuje Saszę tak poważnie cholernie poważnie !
    Boje się, że słowa Scarlett się potwierdzają.Dokładniej o archetypie mężczyzny , który kształtuje się w wieku 16-18 lat, chyba rzeczywiście w moim przypadku to wyrok..
    Całe życie bez Saszy..
    Iga, nie chciałam Cię przestraszyć - teza, którą przytaczam, jest zbadana i ponoć prawdziwa, ale to nie tak, ze od 16 do 76 lat to dokładnie ten sam typ, pewne cechy idą w jedną lub drugą stronę, po prostu nie zmienisz gustu już radykalnie, ale pewne wahania zawsze są. Poza od wszystkiego są wyjątki...

    To teraz spokojnie - co się dziwnego dzieje (poza przypalonym makaronem )?

    O "całym zyciu bez Saszy" na razie nie myśl, bo to nic dobrego nie przynosi - dojdziemy, jak to rozbroić
    To takie głupie co powiem , ale to chyba taka tęsknota ( po 13 latach ), tak chciałabym przeżyć to jeszcze raz, teraz tak myślę że czas w którym stałam i wpatywałam się w niego wykorzystałabym inaczej, chociaż sama już nie wiem, może byłoby jeszcze gorzej, wtedy nic o nim nie wiedziałam a mimo to poraził mnie totalnie sobą, całym sobą!

    I jak tu żyć z takimi wspomnieniami ?
    Znów odpowiem cytatem: Zamiast płakać, ze coś pięknego się skończyło, powinniśmy cieszyć się, ze przytrafiło sie własnie nam...
    Nie, nie wykorzystałabyś inaczej, a nawet gdyby - wybacz to sobie. Wykorzystałas najlepiej jak w swojej sytuacji mogłas i potrafiłas - nie mogłas zrobic nic więcej. Miałas wyjątkowe szczęście, ze widziałaś coś, czego dziś już nie ma - Saszę w tamtym okresie jego życia, beztroskiego i szczęśliwego, zanim tyle się wydarzyło. Może kiedyś pojade do Moskwy, zobaczę go w teatrze, może nawet zastosuję któryś ze swoich pomysłów i poznam? Ale nigdy nie zobaczę tego, co Ty widziałaś, nie poczuję tego sercem dziecka, nie zmienię dla niego swojego życia. Więc koniec obwiniania siebie, mozesz tylko podziękować Saszce, że był, losowi, że tyle Ci dał i sobie, że jesteś tak wierna, że masz dziś cos tak cennego, bo ktoś inny by zapomniał i zmarnował...

    Chociaz przyznam, ze jesli "Sasza poraza całym sobą" to się boję jechac... To musi naprawdę być nie z tej ziemi, skoro udało mu się z dzieckiem, które nic o nim nie wiedziało... co on Ci tam dokładnie zrobił?
    To wszystko prawda co mówisz , tyle tylko że on pozostawił we mnie po sobie taki znak, ślad że trudno czasami oddzielić to życie do godziny 22 i te po godzinie 22.Mam wrażenie czasami że jeszcze los bedzie dla mnie łaskawy i spotkam go, z tym że to tylko złudzenia.On jest w moim życiu od 13 lat dzień w dzień, nieustannie, czy to jest normalne?
    A co jest normalne? Co to w ogóle za kategoria? Nawet jesli nie jest, to po co niby miałoby być?
    Ważne, że masz coś swojego i Tobie z tym dobrze... a ja też miewam takie momenty w ciągu dnia, rzadziej, bo wiadomo - inny poziom "znajomosci"... ale skoro jest od 13 lat dzień w dzień to znaczy, ze tego potrzebujesz, z jakiegokolwiek powodu - gdybyś nie potrzebowała, tak by nie było. A więc potrzebujesz i masz... i to własnie jest piękne.
    Co do spotkania - moze spotkasz, a moze nie spotkasz, nic na świecie nie jest pewne i choć wiem, ze to bardzo trudne, najgorsza rzecz to skupianie się na tym. Jesli będziesz marzyła, ze spotkasz, będzie Ci lepiej, niz zadręczając się, ze nie spotkasz - a efekt i tak życie pokaze, więc sama siebie tą drugą myśla nie katuj... bo prawda ma w tym wszystkim najmniejsze znaczenie.

    Jeszcze jedno. To nie Sasza postawił poprzeczkę, to Ty. Brzmi brutalnie, ale tak jest i na pewno o tym wiesz - z jakis przyczyn (nie wiem jakich, bo Cię nie znam, byc moze z tych samych co ja) moze potrzebujesz tej wysoko postawionej poprzeczki i mniej lub bardziej świadomie chcesz ja miec? A skoro chcesz i potrzebujesz - to, ze możesz ją mieć dzieki Saszy, jest piękne, a nie straszne, bo jest częścią Ciebie. Tak na moją pokręconą logikę
    Norma jest pojęciem subiektywnym, anie obiektywnym.

    A w życiu, co ma być to będzie. Trzeba iść z prądem.
    Często mam wrażenie, że wcale nie przybyło mi lat, zachowuje się jak dziewczynka, która spotkała przystojnego pana w fajnym przebraniu, popatrzyła na niego chwilę, on też na nią zerknął i zakochała się w nim.Z tym ze lata lecą, życie toczy się dalej a ja dalej taka sama.Kompletna wariatka ze mnie, dziwnie się że nie zwaroiwałam jeszcze
    Otóż to - ja się napisałam, a Ty to jednym zdaniem ujęłaś! Niby dlaczego nie-Saszoholiczki miałbyby byc normalniejsze od Saszoholiczek? To chyba z tamtymi cos nie tak, oczu nie mają czy co...

    Iga, to tylko dobrze - ludzie, którzy nie potrafia zachowac w sobie czegos z dziecka, zazwyczaj są nieszczęśliwi... a zakochanie, przynajmniej od pierwszego wejrzenia, własnie na tym polega, ze dziewczynka (mniejsza lub większa) spojrzy na przystojnego pana w fajnym przebraniu (lub ubraniu) Więc byłaś i jestes pełnoprawną zakochaną, toteż trudno od Ciebie wymagać, zebys nie była wariatką Ale to jest najmniej istotne - wszyscy jestesmy wariatami! I co w tym złego?
    Dzięki wielkie ;*
    Chyba czas trochę pomarzyć, przyszło mi do głowy coś "normalnego"
    A gdyby Sasza naprawdę pojawił się w Waszym życiu.. ?
    To ma być normalne???
    No dobrze, robi się ciekawie. To zależy, jak pojawił... bo gdyby znienacka, zapukał do drzwi i wszedł, tobym sie pewnie wystraszyła....




    Jakby się Sasza pojawił, cóż... Jak się pojawi będę o tym myśleć.
    Dlatego jest w cudzysłowie
    Ja bym chyba zapomniała rosyjski z tego wszytkiego
    Np chodzi o coś takiego hmm.. zaraz coś wymyslę już mam jesteś na zakupach gubisz portfel i znajduje go Sasza, odnajduje Cię , wręcza Ci zgubę, Ty proponujesz kawę jako wdzięczność i ... ?
    Panno Anno, fotki jak zwykle cudne! Zaraz sie rozmarzę, tylko jeszcze chciałam coś napisać

    Iga, tak jak pisałam gdzies kiedys - nie wiem, co bym zrobiła. Myślę, ze to zależy od wrazenia, jakie by na mnie zrobił... moze okazałoby sie, że zyje wyobrazeniami, a naprawdę poczułabym jedno wielkie nic? A moze wydaje mi sie, ze nie zburzyłabym dla Niego swojego życia, ale tak by mnie opętał, ze byłoby mi wszystko jedno...? (z tego, co pisałas - potrafi...)
    To dla mnie najtrudniejsze pytanie świata, serio.
    A Ty? Masz 100% pewności, ze rzuciłabys wszystko i pobiegła? Bo ja bym taką pewnosć miec bardzo chciała... a nie mam, bo mam też strach...

    Juz doczytałam kontekst zacznijmy od tego, ze musiałabym byc co najmniej po setce, zeby w ramach wdziecznosci zaproponowac kawe a gdybym zaproponowała? no... intuicyjnie robi sie gorąco.... ale moze strach by zwyciężył? bo ja w sumie bojaźliwa jestem...
    Gdyby znalazł mój portfel... Hm zaprosiłabym go na kawę i starała się podtrzymać zainteresowanie, aczkolwiek bez desperacji. No i może z tekstem: Czy ja pana dzieś nie widziałam .
    Często wyobrażenie osoby , która nas fascynuje jest inne niż w rzeczywistości - z tym się zgadzam.
    Mój przypadek jest zupełnie inny, ponieważ u mnie pojawiło się najpierw spotkanie a dopiero potem zafascynowanie, więc gdyby Sasza pojawił się ponownie , podejrzewam że pierwszą rozmową byłaby relacje z przed 13 lat, a potem? To już cięzki orzech do zgryzienia.. Ja i tak sporo podporządkowałam życia Saszy (np moje studia) , szczerze to bałabym się takiego spotkania, bo wiem ile jestem w stanie zrobić, i gdyby tylko chciał dałabym się zwyczajnie omotać- po prostu już trochę siebie znam
    No to masz szczęście, bo ja siebie az tak nie znam...
    A w tym, ze "dałabyś się omotać" nie ma nic złego - złe by było, gdybym ja nie dała, a potem całe życie żałowała...
    No, ale zakładając, ze bym poszła na tą kawę, też ostatnie co bym zrobiła, to dała po sobie poznac, ze go kojarze. Wykrzesałabym wszelkie zdolnosci aktorskie, by wyobrażac sobie, ze jest np. księgowym i tak bym z nim rozmawiała, zadawała normalne w kontekście takiego księgowego, a oczywiste i idiotyczne w kontekście aktora pytania, udawała, ze sie nie staram o nic szczególnego, po prostu miło spedzam czas... zeby na chwilę poczuł sie po prostu Saszą, a nie aktorem Aleksandrem Domogarovem - jestem pewna, ze zmęczony sławą, szybko by za tą kawą ze mną zatęsknił
    Ale przeciez nie mogę tyle mówić - Sasza nas czyta, a dzisiejsze zdjecie z czerwonym winem było tego dowodem!
    Nie zdziwiłabym się gdyby w najbliższym czasie na Twiterze pojawiła się filiżanka kawy
    A jak sie pojawi, znów będziemy szukać drugiego, trzeciego, piątego dna...
    No to w końcu chcesz tego spotkania czy się go boisz? Przykro mi, musisz okreslic swoje marzenia, nazwac i umiec wyrecytowac obudzona w środku nocy. Tylko wtedy się spełni - tu nie ma "i chciałabym, i boję się"
    A ja chcę pierścionek. Co mi tam. Jak kraść to miliony. Jak kochać to księcia.
    No właśnie, było nie było, chce spotkania i ta córeczka też po głowie mi chodzi..
    To ja tez chcę spotkania, a po nas choćby i potop!
    Jezu, ja mu aż dwie obiecałam. A jak się upomni. ( nie chcę o tym myśleć na trzeźwo)
    Spokojnie, zajmie sie jedną, zacznie pieluchy zmieniac, na spacerki chodzić, zaraz mu się drugiej odechce...
    Albo walniemy sobie bliźniaczki
    To dopiero będzie przy nich zasuwać, oby nie pożałował swojej decyzji... ide sie pakować, siedze w pudłach ale przewraca mi się mnostwo rzeczy po podłodze, bo kartonow w sklepach za mało mieli... musze to jakoś ogarnąć...
    Jak już będą na świecie to nie ma miejsca na wątpliwości... Tata do pieluch, tata do karmienia, tata do spacerów. A w chacie Sajgon na 102. Nie ma zmiłuj.
    Tego trzeba szukać, za cienki bolek jestem, tak po prostu na stronie TS nie ma, trzeba wstecz.

    http://domogarow.republika.pl/prywatne49.htm

    To następne po rosyjsku [inny wywiad, też nie mogę znaleźć, rosyjskie forum jest od 2003r]

    http://domogarow.republika.pl/prywatne33.htm

    MAM

    http://domogarow.republika.pl/prywatne44.htm

    O ten tekst mi chodziło, jest z sesji i wywiadu dla TS z 1999 r.
    Aaaa. Zaczęłam rozwalać talerze i szklanki. Co prawda nie w furii ale zawsze. Może to jakaś zaraza?
    Brawo Hanka! Teraz tylko do pełnych wersji wywiadów trzeba się dokopać.

    Parafrazując piosenkę Agnieszki Osieckiej:
    "O Rosjaninie, jak nóż bezlitosny
    Naciąłeś dziewcząt jak róż w kraju sosny"
    Dzięks

    Nie było was w nocy, a chciałam się przyznać, że obejrzałam wczoraj na YT pełną wersję przedstawienia "Dziwna historia..." synchronicznie z przedstawieniem w Moskwie i do rana, w mordkę, spać nie mogłam

    Nawet przez monitor dawał taki power, że klękajcie narody

    A

    Przy szukaniu na stronie TS posługiwałam się frazą "rosyjski kochanek", ponieważ oba wywiady ma ją ten tytuł - Rosyjski kochanek; Rosyjski kochanek 13 lat później.
    Ciotka google też była dla mnie niełaskawa i tego pierwszego nie wypluła.

    Wywiad rosyjski jest chyba dla rosyjskiej Gali - tu blokuje mnie całkowicie język.

    Tu kończą się moje umiejęności.
    Wasza kolej.


    Babcia (moja nie Saszy) zdradziła mi jak prawdopodobnie robi się te jego wymarzone ziemniaki...
    Sądzę, że są to po prostu odsmażane ziemniaczki.
    A jeśli nie, to "na pałę" krojone w grube plastry i wrzucane na tłuszcz ze skwarek, potem troszku pod pokryweczką i na koniec przychilić

    Innych, staroświeckich i bardzo smacznych nie umiem.

    Jak to się ma do przepisu Twojej Babci?

    A TERAZ DROGIE PANIE FRAGMENTY SPEKTAKLU

    http://www.youtube.com/watch?v=I-VwdBOB-XU&feature=relatedhttp://

    www.youtube.com/watch?v=N7dxWkLOzOI&feature=BFa&list=ULI-VwdBOB-XU

    http://www.youtube.com/watch?v=N7dxWkLOzOI&feature=BFa&list=ULI-VwdBOB-XU

    UCHHHHHH
    PUK! PUK!

    Wszystkie poginęły z przedawkowania?


    Ja żyję. Ja. Chyba. Tak mi się zdaje przynajmniej.

    Hanka, nie wiedziałaś, że wszystkie produkcje z Saszą obejrzane pomiędzy godziną 23.00, a 5.00 nad ranem maja dużo większą moc?
    Skuwają duszę oglądających magicznymi okowami i nie są oni w stanie powrócić do swojego życia.
    Igrasz z ogniem. Wielu (-e) już przepadło na wieki.

    To skutek grania w nowe simy. Są nie z tego świata. Albo objaw zwyklej choroby psychicznej.
    Nie chodzi generalnie o przepis, bo ten jest prosty jak budowa cepa. Tylko Sasza kiedyś zeznał, że mu się te ziemniaki zawsze palą. Moja babcia stwierdziła, że ma patelnie do d... i niech sobie kupi taką z mega grubym dnem. Ona wolniej się nagrzewa i inaczej oddaje ciepło. A i jeszcze do tego smażenia trzeba użyć prostackiego smalcu.
    Panno Anno, a z jakiego powodu rozwalasz talerze, o szklankach nie wspominając?
    Z powodu bycia łamagą.
    A już myślała, że to myśl o Saszy jako władcy damskich serc zrobiła na Tobie takie wrażenie, ze musiałaś dać upust emocjom.
    Aż tak mnie jeszcze nie wzięło. Chyba musiałby spróbować na żywo.
    Uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić
    Nie używam praskiego kryształu tylko szklanek i talerzy z marketu. Tanie, śmiało mogę kilka poświęcić.
    Jak tak to OK. Ja jestem jeszcze bardziej oszczędna. Mam durszlak, podejrzewam że z kauczuku, bo tak fajnie skacze po całej kuchni. I to nim rzucam gdy mnie złość ogarnie.

    Nie chodzi generalnie o przepis, bo ten jest prosty jak budowa cepa. Tylko Sasza kiedyś zeznał, że mu się te ziemniaki zawsze palą. Moja babcia stwierdziła, że ma patelnie do d... i niech sobie kupi taką z mega grubym dnem. Ona wolniej się nagrzewa i inaczej oddaje ciepło. A i jeszcze do tego smażenia trzeba użyć prostackiego smalcu.

    I teraz tak - wszystko się zgadza

    I powiem Wam na uszko, że nawet prawdziwe konfitury, na piecu z fajerkami i miedzianych, porządnych patelniach TEŻ potrafię zrobić.

    ALE

    Nie jestem "babuszką" , tylko trochę się znam na gotowaniu
    A ja znowu palę na węgiel. Tym razem placki ziemniaczane, skacząc pomiędzy naszym forum, a Saszowym.
    Może nie gotuj jak oglądasz Saszę? Będzie taniej i zdrowiej...
    To po prostu efekt głodu

    Za dawno Cię tu nie było

    TO W KOŃCU KTOŚ OBEJRZAŁ TE FRAGMENTY

    Bo ja komentarzy się spodziewam
    Bardzo śmieszne
    Po prostu strasznie się nudzę w kuchni i dlatego muszę co chwila wpadać do pokoju, coś obejrzeć, poczytać. I nieszczęście kulinarne gotowe.
    Edytowałam posta.

    OTWIETA ŻDU S NIENIERPIELNOSTIU
    Radio sobie włącz, albo poczytaj gazetę w kuchni.
    Panno Anno - nieładnie
    Aj nieładnie, karmienie rodziny węglem nie jest ładne. I niezbyt zdrowe...
    Masz na myśli linki do zdjęć z gazet?
    Bo tam oprócz sfotografowanych stron z gazet ( po jednej w każdym linku ) nic więcej nie widziałam.
    Teraz szukam tych wywiadów. Może coś wykopię do rana.
    Wiem, że to linki do zdjęc.
    Nie umiem po prostu porządnie szukać w sieci.
    A to jest do znalezienia na bank.
    Jestem specem od wykopywania spod ziemi. Jeżeli to gdzieś jest to, to znajdę. Lubie takie zadania.
    Panno Anno, ale pojechałaś po mnie. Przez Ciebie 3 ostatnie patelnie przestałam przy kuchni patrząc jak szarobura breja nabiera rumieńców. Wyszło nawet smakowicie. Rodzina jest Ci wdzięczna. Ale i tak uważam , że gotowanie jest do bani!
    Nie pękaj

    Umiem gotować "ot tak", bo umiem zniewiadomokąd.
    Zamknęłam kuchnię cztery lata temu, od kiedy nie mam dla kogo.

    Ważne, że rodzinie smakowało


    Teraz dopiero mnie olśniło. Hanka, czy to nie Ty jesteś poszukiwaczem reliktów po profesji? I tak łatwo się poddajesz?
    Jakich reliktów i do jakiej profesji, bo nic nie kumam
    No, archeologie mam na myśli. Jakoś z Tobą to kojarzę? Wydaje mi się , że to Ty gdzieś pisałaś.
    A!

    Tośmy się dogadały, jak gęś z prosięciem.

    Mam cichą nadzieję, że znajdziesz te wywiady, mimo tak słabych danych.

    Owszem, liznęłam archeologii za studenckich czasów. Bardzo ciepło i inspirująco to wspominam i nadal mam tego typu zacięcie i kilku znajomych z tej branży.
    Z zawodu jestem historyk-archiwista, teraz bardziej archiwista z zamiłowaniem do historii.

    A moje pytanie o linki dotyczyło całej naszej "bandy" w kontekście Saszy, który spala się na scenie i jest po prostu nie do wy....bania
    Rozumiem.
    Podążam tropem Twoich linków.
    Na razie w podrzucam to:



    i to


    Fajne fotki i Saszka nie wygląda jak łachmyta/mafiozo z la90/z tyłu liceum...
    Czarna koszula z każdego zrobi króla
    Lepsze to niż jakieś coraz dziwaczniejsze zestawienia kolorystyczne. Prostota to jest to.

    Czarna koszula z każdego zrobi króla

    I tu bym siem z paniom zgodziła

    OCH QRWÓW TYSIĄC

    Dlaczego nie urodziłam się troszki później
    Czyżby to oświadczyny?


    Jestem za.
    Tak. Czuję tam niewypowiedziane: "Pójdź w me ramiona"
    Skoro tak ładnie prosi na kolanach... Why not.
    Przecież tylko podrzuca kamyczki w sesji zdjęciowej

    Czy któraś z Was przynajmniej zajrzała na linki z przedstawienia, które podałam?
    Szkoda.
    Tam jest prawdziwy
    Trenuje klękanie do oświadczyn...
    Oczywiście, że zajrzałam i skomentowałam również, że nie powinnaś oglądać takich rzeczy w nocy, bo maja wzmocnione działanie.
    I jeszcze postanowiłam, że pojadę do Moskwy Właśnie na Dziwną historię.
    Tylko gdzieś około marca. Jedziesz ze mną? Propozycja jak najbardziej poważna.

    Taki oto fragmencik z wywiadu:

    - Za Tobą ciągnie się wizerunek bohatera-kochanka. Ale w życiu jakie kobiety Ci się podobają?
    - Uważam, że nie ma brzydkich kobiet. Więc nie mam określonego typu urody, który mi się podoba. Zakochuję się właśnie w kobiecie, i to nie zależy od koloru włosów czy oczu.

    - A gotować lubisz, czy to kobieca sprawa?
    - Szczerze mówiąc, wolę nie wchodzić do kuchni ( Moja krew! ). Ale jeśli nie ma komu pitrasić głodny tez nie chodzę. Najczęściej w takich przypadkach, piekę ziemniaki .Czasu to zajmuje bardzo mało, ale za to jaki smak i aromat!
    Ja mu mogę pogotować. Zaręczm, że jeszcze nikogo nie otrułam.
    Ja też, o dziwo. Co najwyżej z bólu brzucha węglem uleczyłam.
    Węgiel odtruwa...


    Co powiecie o szelkach?
    szczerze? nie bierze mnie to...
    Przecież Sasza szelek nie używa.

    To z Mopasanta!

    UCHCH - jak ja bym żarła!!!
    Ja przede wszystkim nie znoszę skórzanych spodni. A te coś podejrzanie błyszcza.
    Nie bądź szczególant - to się da zdjąć

    Ja przede wszystkim nie znoszę skórzanych spodni. A te coś podejrzanie błyszcza.

    Lateksik?
    Ale w sumie to nie w spodniach, czy w szelkach tutaj rzecz.

    Igraine - co trzeba mieć, jeśli chodzi o dokumenty i ile kasy trzeba mieć na taki wyjazd.
    Poważnie pytam.
    Na pewno trzeba mieć wizę do Rosji.
    Jeszcze nie wiem, ale się zorientuję. Tylko hotel gdzieś koło teatru bym chciała znaleźć, żeby nie jechać przez pół Moskwy. No, i jest problem mam paniczny lęk przed samolotami. Jak się zapatrujesz na pociąg?
    Polacy do Rosji i Rosjanie do Polski mogą wjeżdżać bez wizy. Jednak trzeba mieć albo wauczer turystyczny, albo zaproszenie.
    Jak nic musi nam Sasza przysłać zaproszenia!!!!!
    Ile jedzie się do Moskwy?
    Bo ze względu na chorobę lokomocyjną, nie przepadam za samolotami
    Od 17 do 22 godzin pociągiem z Warszawy. Ale co tam! Dłużej już jechałam.
    Kuszetka czy sleeping?
    Ile i dlaczego tak drogo
    Nie ma cen na stronie PKP, ale się zorientuję w sytuacji i dam Ci znać.
    Proponuję dalszą wymianę zdań na ten temat przenieść na pw.
    OK.

    A co Saszowaty tutaj robi?


    No Moje Drogie, widzę, ze tu gorąco - nowy spektakl, nowe fotki, szelki, lateks, smażenie ziemniaków, trenowanie oświadczyn, zaproszenia...
    Nie zginęłam z przedawkownia (o dziwo...), tylko od ok. 30 godzin z małą przerwą na sen pakowałam sie i przeprowadzałam - i teraz pozdrawiam z nowego mieszkania, a to, ze jakims cudem wszystko zorganizowałam, uczciłam kąpielą przy kadzidłach, świecach i piosenkach Saszy z komórki - było bosko Zwłaszcza te piosenki odegnały ode mnie cały stres, a było co odganiac, bo wszystko szło nie tak - ale właśnie popatrzyłam sobie na zdjęcia, które wkleiłyście i jestem szczęśliwa. Jedyny minus, że mam gorszy net, ale nie narzekam - darmowy... moze z czasem sie poprawi - oby wystarczająco do ściągania filmów...

    Co do wywiadu, tez na niego poluje i stwierdziłam, ze jak nie znajdziemy, pójde w nastepny weekend do Biblioteki Narodowej, Głownej czy jak to sie tam nazywa, odsiedzę swoje, skseruję i nam przeskanuję.

    Igraine, a propos Twojego postu o szczególnej szkodliwosci produkcji z Saszą między 23 a 5 rano - olśniłaś mnie, czemu mam watę cukrową zamiast mózgu: wszystko, co obejrzałam, było własnie w tym przedziale czasowym
    A zdjecie powyzej - matko kochana! Nie wiem, co robi, ale zamieniłabym się z tą w czerwonym i pociągnęła za soba
    Scarlett gratuluję nowego domku. :*



    Sasza mokry... Widok niepokojąco pociągający.
    Scarlett gratulacje z okazji przeprowadzki.
    Przyjemnych tendencyjnych snów w wielkim nowym łożu Ci życzę!

    A już wiem o co chodzi z tym zdjęciem powyżej. Doczytałam się.
    Otóż pojechał do Bułgarii na festiwal filmowy « Szkarłatne żagle » Rzecz miała miejsce bodajże w 2009 roku dalej cytuję:
    "Na wodnym święcie « Dzień Neptunu » w obozie dziecięcym « Brygantyna », gdzie odpoczywały w zasadzie dzieci z Rosji, pojawienie się aktora wywołało burzę emocji. I jeżeli chłopacy wstydliwie spoglądali na znakomitość, to dziewczyny rzuciły się do Aleksandra. Wielbicielki dogoniły Domogarowa przy basenie i od nadmiaru uczuć dosłownie zepchnęły aktora w wodę. Wydostawszy się na brzeg Aleksander wyjął z kieszeni zwitek namokniętych banknotów a także nowiutki zamoczony smartphone, który kupił dosłownie przed odlotem. « Do diabła! » — w gniewie zaklął aktor, ale zobaczywszy dziesiątki przestraszonych oczu uśmiechnął się. Pieniądze wysuszyły się na słońcu lecz telefon trzeba było ratować za pomocą suszarki. "
    I telefonu nie udało się uratować.
    Ale to później było.
    W odwecie mokry Sasza wrzuca dziewczyny do basenu
    A co dokładnie było z ta laską, która weszła mu do łaźni czy sauny. Pytam na wypadek jak daleko możemy się posunąć kiedy już tam dotrzemy?
    Dziękuję Wam bardzo :* Jutro czekam na Saszę przynoszacego mi kawę z kuchni... (kto nie wie, o co chodzi, odsyłam do wątku o snach )

    A to historia! Ale pokazuje, ze Saszka ma poczucie humoru i jest naprawde fajnym człowiekiem... (tez mi odkrycie )
    Mój ojciec utopił nowego smartphona w piwie... No comment.
    Scarlett.

    Dla Ciebie na własnym kwadracie, Sasza taki ...

    http://www.google.pl/imgres?q=domogarow&hl=pl&sa=X&rlz=1C1DVCJ_enPL461PL461&biw=1280&bih=677&tbm=isch&prmd=imvns&tbnid=HkCJInbi3yQ_pM:&imgrefurl=http://domogarow.republika.pl/tapety.htm&docid=frhNbYzmnWkjWM&imgurl=http://domogarow.republika.pl/tapeta91152x864.jpg&w=1149&h=865&ei=6jZeUPr1Es734QTJ5YDgAg&zoom=1&iact=hc&vpx=980&vpy=337&dur=401&hovh=195&hovw=259&tx=202&ty=142&sig=108861627674268508232&page=1&tbnh=131&tbnw=174&start=0&ndsp=18&ved=1t:429,r:11,s:0,i:118

    I taki ....
    http://www.google.pl/imgres?q=domogarow&start=350&hl=pl&sa=X&rlz=1C1DVCJ_enPL461PL461&biw=1280&bih=677&addh=36&tbm=isch&prmd=imvns&tbnid=JBkkJHQiIHJVbM:&imgrefurl=http://www.marvelcomics.pl/publicism/index/id/866/Parszywa-czternastka,-czyli-co-by-by%25C5%2582o-gdyby-Hugh-Jackman-nigdy-nie-istnia%25C5%2582&docid=nHYJUoq3Ne0rfM&imgurl=http://www.marvelcomics.pl/publicism/index/id/866/wysiwyg/publicystyka/WhatIfNoHughJackman/8-Aleksander%252520Domagarow.jpg&w=300&h=225&ei=8zdeUIvILo354QS4m4DACQ&zoom=1&iact=hc&vpx=565&vpy=340&dur=1421&hovh=151&hovw=201&tx=101&ty=99&sig=108861627674268508232&page=16&tbnh=151&tbnw=201&ndsp=20&ved=1t:429,r:7,s:350,i:256
    Och była cudowna scena w "Marszu tureckiego" jak Sasza przyniósł do łóżka swojej filmowej żonie kawę. Cudoooowna.

    A co dokładnie było z ta laską, która weszła mu do łaźni czy sauny. Pytam na wypadek jak daleko możemy się posunąć kiedy już tam dotrzemy?

    Odpowiadam.

    Czarnowłosa suczynka usiłowała zrobić medialną karierę na tym, że "niby to" tęskniąc za tzw. banią, wpi...ła się Saszy po serii niby niewinnych rozmów telefonicznych, do auta po spektaklu, zawieziona do Niego, skorzystała z bani, odwalili numerek lub ...., miał ją jak szmatę, na każde życzenie, z tego co pisze, przez ponad rok.

    I ONO się dziwi, że tak potraktowane zostało.
    Zakładając oczywiście, że przynajmniej klimat tego jest zachowany.
    Było to w czasie, kiedy Sasza stracił starszego syna.

    Szlus.
    Jest chyba nie wiele sytuacji, gdy Sasza nie jest uroczy.
    A z kawą to jest uroczy do sześcianu.
    Chociaż najpierw proponuje żebyście zjedli kolacje.


    Dziękuję Hanka, trochę nostalgii za dawnymi czasami też sie czasem przyda...
    Igraine, nie doszłam jeszcze do tego filmu, ale jesli tylko łącze mi na to pozwoli, nadrobię jeszcze tej nocy.

    Edit (oczywiscie bo mam net do bani i widze wszystko z opóźnieniem ) - na taką kolacje to ja się mogę teraz ubrac, wyskoczyc z domu i lecieć! A spac to dzis nawet nie próbuje, zwlaszcza po tej fotce...
    Na tym stole... Hm Jakby to powiedzieć... Kolacja to byłaby moja ostatnia myśl. Myślę, że Scarlett się zemną zgodzi.
    Ależ oczywiście, że sie zgodzi! W tej sytuacji jedzenie moze nawet zaszkodzic...

    Igraine, to juz wiesz, jak daleko mozna sie posunąć - od sauny, łaźni czy czego tam won, a wszystko bedzie dobrze
    Postaram się powstrzymać
    Ale na to mądrych nie ma!
    To nie jest kadr z filmu.

    To ze sztuki, granej w teatrze .... małym?
    Nie pamiętam, ale przed wielkim boom w Mossoviecie.

    Na małej scenie, nie w małym teatrze.
    To była jakaś farsa, czy cóś
    Skoro z teatru... to znaczy, ze ta laska miała tak nie raz, ale co wieczór przez ileś miesięcy??? Ja protestuję!!!

    Skoro z teatru... to znaczy, ze ta laska miała tak nie raz, ale co wieczór przez ileś miesięcy??? Ja protestuję!!!

    Dodam, że zazdroszczę.
    To się rozumie samo przez się...
    Wyobrazasz sobie Saszę ułożonego przy (czy raczej na) Tobie w taki sposób, TAK patrzącego, i to co wieczor przez kilka miesiecy? Mozna tekstu zapomnieć...
    Ja zapomniałabym na jakim świecie żyję, nie mówiąc nic o tekście. Jakim kurna tekście... Jak tu te oczy i te usta tak blisko...

    Jakim kurna tekście...
    Dokładnie tekst byłby tu w bardzo dalekiej odległosci po oddychaniu, nie spadnięciu ze stołu (o ile jest takie słowo) i patrzeniu, patrzeniu, patrzeniu...
    W takich sytuacjach, teatr nie teatr, jakiekolwiek teksty są własciwie nie na miejscu...
    ważne że ja byłabym na tamtym miejscu...
    Ja to bym wzięła za sierść i sprowadziła na dywan - wygodniej
    Ważne jest tylko to żeby to nie był stół z powyłamywanymi nogami
    Ani żaden turystyczny...
    I nie chybotliwe biurko.
    Bardzo plecki potem uwierają
    Aj, jak plecki bolą to jest szansa na masaż.

    Bez komentarza.
    Jeżu, kolczasty... Będę bała się oczy zamknąć dzisiaj w nocy.
    No, fajny leżak. Mi tez się podoba
    leżak mogę odstąpić. Tanio, a właściwie za darmo. Tylko sobie pana z leżaka wezmę.
    Masz rację.
    Lubię ten odcień niebieskiego latem
    Wyobraźcie sobie, ze zaczęłam wczoraj pisać Wam odpowiedź o leżaku, ale wcześniej z racji masakrycznego zmeczenia wziełam lapka do łóżka... i usnęłam
    Chyba wszystko ustawiłam jak trzeba i darmowy net śmiga lepiej, jak te po 150 zł - jestem z siebie dumna, wieczory z Saszką powracaja (wczoraj myślałam ze cholery dostanę, nawet forum wchodziło jakby chciało a nie mogło, o filmach nie wspomnę).

    A propos stołu - moze by i bolało, ale o tym zorientowałybyśmy się później - w trakcie raczej byśmy sie tym nie zajmowały A ze masaż by się potem przydał, to tylko lepiej...

    Co do leżaka, to zawsze twierdziłam, ze Saszce ładnie w niebieskim (byle odcień odpowiedni) - a w niebieskim obok Saszy, a nie na nim - to już w ogóle... Aż olejki do smarowania same mi się w rękach otwierają
    Zdziwił mnie Twój brak reakcji na taki piękny leżak. Teraz już wszystko rozumiem.
    Czy to była pierwsza noc w zupełnie nowym mieszkaniu?
    Czy coś Ci się śniło? Bo to jest bardzo ważne. Pierwszy sen znaczy się
    He - miałam to samo.
    Jak to, Scarlett nie dała komentarza?
    Hehe, znacie mnie lepiej niż ja sama i wiecie, że nie mogłabym przejsc obojetnie obok tak pociągającego... leżaka
    Tak Igraine, pierwsza i też byłam bardzo ciekawa, co mi sie snic będzie - mam wrażenie, że cos się śniło i chyba coś fajnego, ale byłam tak zmęczona, ze nic nie pamiętam...
    Moja koleżanka ma taką teorie, że jak chcesz sobie przypomnieć sen to najlepiej poleżeć spokojnie i pomyśleć. Nie wolno tylko spoglądać w okno, bo wtedy przepadło. Wypróbowałam na sobie i działa.
    Ze smutku opiłam się czrwonego wina i napchałam gorzką czekoladą. Chyba będę żyć po tych zabiegach.
    Ja dziś się białego opiłam (choć nie ze smutku) i jeszcze je wykańczam, zeby nie stało, bo jeszcze się zepsuje? Czekolady nie mam, w ogóle dzis rano głodna poszłam do lodówki, patrzę, a tam... nic! No i zaraz w panikę: dlaczego nic? Dopiero po chwili sobie uswiadomiłam, ze jak ma coś być, jak sobie nie kupiłam
    A czemu Tobie smutno?

    Igraine, ja mam tak, ze nastepnej nocy przed zaśnięciem, jak juz mózg jest na innych falach, czasem mi sie przypomina, więc jakby cos, to jutro bede wiedziec... na teraz wypróbowałam Twoja metodę i pamiętam, ze byłam w jakims ładnym miejscu - jakies skały, morze, tak trochę bałkańsko mi sie kojarzyło, byłam z kims ale nie pamiętam z kim, a i miejsce, i osoba bardzo mi sie podobała. Ale nie pamietam nic wizualnie, tylko odczucia...
    Jakoś tak, ze wakacje mi się kończą... Właśnie patrzę na Saszkowe pieski na Twitterze.
    A... rozumiem. Ale spójrz na to inaczej, kończą się, zebys mogła zacząć kolejny rok, po to, by go tez skończyć, i mieć z głowy!
    Musze wejsc, od 3 dni nie byłam, zbrodnia...

    Jest zdjęcie kawy, jest!!! Ale numer!!!! Widzisz ??? (w kontekście ostatnich 2 dni)
    No i jest sławetna kawa... To nie przypadek...

    http://pbs.twimg.com/media/A3eEamVCAAIxB2P.jpg:large
    Nie moge przestac sie śmiac... Kocham Saszę właśnie za to, ze (nie) przypadkiem daje mi tyyyyle radości!
    Nie wiem czy można tu wierzyć w przypadki, szpiega czy co tam jeszcze.
    Ty wiesz, ze powaznie zaczynam się zastanawiać? No sorry, ale najpierw ten baniak szampana, potem wino, teraz kawa... i wszystko dzień po, i to w odpowiedniej kolejności!
    I jednak jest nieśmiały, nie napisze wprost, ze ta kawa dla mnie, muszę się domyślic, to taki urocze...
    A juz myślałam, że do tego wątku sie nie dokopie, przeciez po to go mamy, taki wstyd...
    Telepatia. Dodam że piesek na twitterze, był śliczny. To jaki napój teraz zamawiamy????
    E tam, telepatia Chociaż to też dobrze, znaczy, że wrażliwy jest. A zresztą co mnie to obchodzi, chciałam dostać kawę od Saszy pierwszego dnia w nowym mieszkaniu i dostałam - trzeba uważać na wypowiadane/pisane zyczenia, bo nigdy nie wiadomo, kto nas słucha/czyta...
    A piesek owszem, śliczny...
    Ponieważ wszyskie ciekawe napoje wykorzystałyśmy, to ja proponuję teraz wyzwanie w postaci... czekolady
    Ja chcę do tej czekolady ( gorzkiej) jeszcze whiskey. On mi się z tym napojem wyjątkowo jakoś kojarzy.( tzn z taką szlachetną niejednoznacznością.)

    Eeee, chyba bredzę. Sorry.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bolanda.keep.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Dodatki na portala,konkursy,instrukcje - Onet.pl portal Design by SZABLONY.maniak.pl.